Kuchnia pod gwiazdami

[skibol83]

Wtrącę się w temat i ciut zmienię temat przewodni
Powiedzcie jak macie rozwiązana kwestie wody? Tzn. macie jakiś kanisterek czy po prostu z butelki? Garnki swoją droga ale do gotowania potrzebna jest woda
Zastanawiam się nad jakimś małym konisterkiem 2l z uchwytem na kufrze lub do stelaża, do tej pory zabierałem bańkę wody 5l no ale zajmuje ona tylko niepotrzebnie miejsce w kufrze, jak macie ta kwestie rozwiązaną?
Sorki za lekka zmianę wątku

[MrWaski]

U nie aeropres go ma honorowe miejsce w kufrze. Ten wynalazek mnie intryguje: Ekspres Wacaco Nanopresso https://www.google.com/search?q=Ekspres ... Nanopresso

Aeropres go to raczej zwykły przelewowy. Bez ciśnienia wyjdzie lura.
Ten Nanopresso wygląda ciekawie. Daje ciśnienie, ale nie wiem jak tam się podgrzewa wodę?

Powiedzcie jak macie rozwiązana kwestie wody?

Kupuję Cisowiankę niegazowaną. Najczęściej jak już dolecę do celu podróży.

[PiotrEm]

Aeropres go to raczej zwykły przelewowy. Bez ciśnienia wyjdzie lura.

Ja jak robię kawę w aeropresie, to wsiadam na niego całym ciężarem ciała. I wychodzi ładna krema. Jak drobno zmielesz (własny dobry młynek i ziarna, a nie mielonka z hipermarketu), to ciężko jest ten napar przepchnąć przez filtr. Poza tym zaobserwowałem, że powtórne użycie filtra daje lepszą kawę - za pierwszym razem filtr trochę się zapycha i za drugim razem trzeba jeszcze mocniej wsiąść na tłok. No, ale to nie forum o kawie. Na zlocie Cię poczęstuję, to sobie wyrobisz własną opinię.

[MrWaski]

A... to tak działa! No, ciekawa koncepcja.

[biblo]

Powiedzcie jak macie rozwiązana kwestie wody? Tzn. macie jakiś kanisterek czy po prostu z butelki? Garnki swoją droga ale do gotowania potrzebna jest woda
Zastanawiam się nad jakimś małym konisterkiem 2l z uchwytem na kufrze lub do stelaża, do tej pory zabierałem bańkę wody 5l no ale zajmuje ona tylko niepotrzebnie miejsce w kufrze

To już dla mnie jest trochę absurd To może jeszcze kartofelki i cebula?

Dla mnie - podobnie jak dla kilku kolegów zabierających głos wcześniej - lokalna kuchnia jest nierozerwalnym elementem podróżowania. To jest wielowiekowy dorobek ludzi i narodów, które odwiedzam; to są inne składniki, receptury, połączenia smaków; to są potrawy, których często nie spotka się u "Turka" za rogiem w swoim mieście lub na pyszne.pl. A czasem bywa też tak, że w poszukiwaniu śniadania, obiadu lub kolacji odkrywamy niezwykłe miejsca, spotykamy niesamowitych ludzi i mamy okazję do pogawędki z lokalesami...

I jak czytam o całym tym szpeju - ile on kosztuje, ile on zajmuje miejsca - a mówimy tutaj o podróżowaniu na moto, a nie kamperem - to nie mogę wyjść ze zdziwienia... A jeszcze ile czasu się traci na to pichcenie, mycie, sprzątanie

Mogę to zrozumieć, jak jeździ się po krzakach offroadowym samochodem i biwakuje w głuszy, przez kilka dni nie wracając do cywilizacji. Ale na moto? W podróży po Europie, gdzie kuchnia jest tak niezwykle różnorodna? I w większości, może poza Skandywnawią i tą najbardziej zachodnią częścią, jedzenie jest tańsze lub przynajmniej nie droższe niż obecnie w PL. Więc po co wsuwać wciąż te same Pudliszki i kluchy targane ze sobą? Nie, tego nie rozumiem...
Ale nawet jeżdżąc po Polsce warto spróbować lokalnego jedzenia... Żurek nigdy nie jest taki sam

Mnie czasem zdarza się samodzielnie przygotowywać śniadanie, ale tylko wówczas, gdy mam na kwaterze dostęp do kuchni i dzień wczesniej zrobię sobie zakupy w jakimś miejscowym sklepiku

Co do kawy... W różnych "dziwnych" miejscach, kawa parzona przez lokalesów potrafi być niezwykle zaskakująca. Do tej pory pamiętam klimat, nie smak, a właśnie klimat kawy pitej w lokalnej "spelunce" w Albanii, gdzie porozumiewaliśmy się na migi. Lub tej zaparzonej w przydrożnej cafe w Maroku... A tak poza takimi przypadkami, to na stacjach benzynowych praktycznie w całej Europie, włączając w to Rosję, Gruzję, również Maroko, są nowoczesne ekspresy i można się napić dobrej kawy...


P.S. Ja w swoich podróżach nie stołuję się w McDonald's lub podobnych sieciówkach rodem z Ameryki... Ale... u podstaw "sukcesu" takich sieci legły częściowo zachowania właśnie zwolenników "kuchni pod gwazdami" tzn. ludzi którzy nie lubią czegoś nowego, nie lubią niespodzianek, którzy nie chcą być zmuszani do wczytywania się w menu w jakimś dziwnym języku lub dogadywania się z jakimś Albańczykiem lub Rumunem i zmuszani do "przerażającego" dla nich dokonywania wyboru Oni chcą mieć swoje znane, "bezpieczne" jedzenie, dokładnie takie same, jak mają w domu

Nie bierzcie tego ostatniego akapitu za poważnie i zbyt do siebie

[Mati!]

Ja wożę tylko butelkę 1,5l. Z drugiej strony mój survival zaczyna i kończy się na kubku herbaty i to zazwyczaj tylko o poranku. Forumowy rzemieślnik Piotras chyba miał w swoim zestawie przewidziane dodatki w postaci kanistrów mocowanych do kufra.

[f_ranek]

Z jednej strony, a z drugiej strony brak kubka dobrej kawy czy herbaty z rana do śniadania potrafi zepsuć dzień.

P. S. Butelkę 1,5 l albo dwie mam przytroczone z przodu i z tyłu sakwy, z niej wodę przelewam do butelki z filtrem węglowym, i sobie popijam na przystankach.

[MrWaski]

Z jednej strony, a z drugiej strony brak kubka dobrej kawy czy herbaty z rana do śniadania potrafi zepsuć dzień

Zwłaszcza jak się jest uzależnionym jak ja, a nie ma pewności, że tam gdzie dojadę będzie dostępna dobra kawa.
Te z automatu, jak obsługa potrafi zrobić, są najczęściej do wypicia. Nie zapomnę jak raz, nie powiem gdzie, pani mi zrobiła kawę w papierowym kubku półlitrowym, o konsystencji słabej herbaty... to już bym wolał napić się czystej wody, którą zawsze mam pod ręką.

PS
Czasem, a nawet częściej niż czasem, po całonocnej zlotowej imprezie, jestem nad ranem jeszcze wczorajszy i będę wsiadał na motór szukać espresso?!

[biblo]

Jak się człowiek chce piwka napić, to nie musi od razu browaru kupować

[biblo]

Z jednej strony, a z drugiej strony brak kubka dobrej kawy czy herbaty z rana do śniadania potrafi zepsuć dzień

Zwłaszcza jak się jest uzależnionym jak ja...

W takich przypadkach to raczej jakieś pigułki zalecam, np. prozac or something w tym rodzaju

[f_ranek]

Prozac nie pomaga, a kubek mocnej, czarnej herbaty na trawienie jak najbardziej. Poza oczywiście poprawianiem samopoczucia. Nie mówiąc, że jest tańszy, a pewnie i mniej szkodzi

[MrWaski]

Provasic - dr. Richard Kimble.jpg (18.61 KiB) Przejrzano 677 razy

[staszek_s]

Też polecam aeropress, lekki i nie zajmuje dużo miejsca. Kawa zrobiona i wypita gdzieś w pięknym miejscu na odludziu smakuje podwójnie

kawa.jpeg (492.45 KiB) Przejrzano 666 razy

[biblo]

Kawa z blaszanego kubka nie może smakować

[PiotrEm]

Kawa z blaszanego kubka nie może smakować

Zgadzam się, ale moja opinia jest bezużyteczna, bo smak potrawy jest wypadkową wielu czynników. Próbowałeś kiedyś Aperola albo Bombardino przyrządzonego w domu? Tylko mam na myśli małe ilości!

[staszek_s]

Zapewniam Was że może smakować i to nie jest kwestia stricte smaku kawy a całego otoczenia To oczywiście nie wyklucza napicia się dobrej kawy w lokalnej kawiarni czy barze, ja lubię sobie poszerzać spectrum możliwości a nie zawężać

[biblo]

Zapewniam Was że może smakować i to nie jest kwestia stricte smaku kawy a całego otoczenia

W punkt!

Mnie się zdarzyło uczestniczyć w kilku degustacjach alkoholi w dalekim świecie i tam smakowały one wybornie No i oczywiście dokonałem zakupu, potem targałem te cholerne flaszki tysiące kilometrów, żeby zaprosić znajomych i zrobić dla nich taką degustację. I co? I było błeeeee.... bo to już nie był ten smak... który tam na miejscu był wypadkową smaku, okoliczności przyrody, lokalnego "czarodzieja" który prowadził degustację, i tak dalej, i tak dalej...

Rada na przyszłość - smakować i próbować trzeba tam na miejscu, a nie odkładać na później... Tak jak kupować pamiątki, czy inne trofea! Jak się podoba, cena jest OK, to nie wolno dać się przekonać, że potem będą ładniejsze, tańsze, wspanialsze... bo najczęściej nie będą i będziemy sobie pluć w brodę


P.S. Jedyne alkohole, które przywiozłem i przetrwały domowy "test" to rum czekoladowy i pomarańczowy oraz likier na bazie tequili i tequila "Tres Generaciones"

P.S. Do kawy, to musi być jednak kubek ceramiczny i to o odpowiednim kształcie i proporcjach

[staszek_s]

Przykładowo tak jest z włoską kawą, smakuje we Włoszech, w domu okazuje się już gorsza. Podobnie miałem z kawą w Norwegii, nie wiem czy to tamta woda czy autosugestia, tam była świetna a przywieziona do domu to już nie było to. Tak że pełna zgoda, korzystajmy na ile się da i zabierajmy wspomnienia do domu

[biblo]

Bo "najważniejsze są widoki" i wspomnienia

P.S. Co do kawy, to może zmień w domu ekspress... Ja w swoim mam "cappuccino" ale mam też "włoskie cappuccino"

[Lord]

W tych kapsułkach jest kawa mielona ale jednak jak zmiele ręcznie na świeżo, dodam kilka ziarenek smakowych to jednak zapach i smak powala