nadal to jest co 20k km w porównaniu do 500 km smarowania łańcucha to na wyjezdzie to praktycznie codziennie styrany po całym dniu musisz poświęcić te pare minut na psikanie, jak nie masz olejarki. Pierwszy raz ostatnio przeczytałem o tym łańcuchu bez smarowania w najnowszym BMW, ciekawy tematdelirium pisze: ↑03 mar 2024, 18:29no włśsnie to jest nie prawda że nie trzeba śmarować wału, taki mit sie zrobił przez lata. Ci co nie smarują to im sie wał ukręca.motostopem pisze: ↑03 mar 2024, 18:06Ciekawe z tymi wymianami wałów. Z drugiej strony nie trzeba smarować to też są jakieś koszta, mniejsze utrudnienie podczas wyjazdów.
wymiana co 60 czy 80tys, może im wyszło, że średnio robi się 5-10tys km na gsie i mogą sobie na to pozwolić
Nie dość że trzeba smarowac dwie końcówki wału to jeszcze trzeba olej zmieniać w główce tylniej części wału
interwał jest co 20k km bodajze ale niektórzy rekomendują nawet częściej jak sie nie chce mieć kłopotów, szczególnie w nowcy modelach gdzie śie woda dostaje do wału.
teraz jak porównasz to do łańcucha porządnego DID, wewnetrznie smarowanego, ktory w zasadzie nie potrzeba smarowacać a niektórzy nawet wyciągaja kilkadziesiąt tysięcy km na łańcuhcu to nagle ten wał nie wydaje sie taki atrakcyjny, Pomijam juz fakt ze łańcuh naprawisz sa na stepach Mongolii a wał to raczej tylko w serwisie.
BMW R1250 GS Adventure
- motostopem
- A2
- Posty: 242
- Rejestracja: 06 gru 2022, 09:03
Re: BMW R1250 GS Adventure
Najczęściej w roli głównej DL650
https://www.youtube.com/channel/UCpp6Ux ... irmation=1
Re: BMW R1250 GS Adventure
nastepny mit te 500km, nic nie musisz - ja od lat smaruje tylko i wyłącznie po ulewnym deszczu i po myciu.motostopem pisze: ↑03 mar 2024, 20:32nadal to jest co 20k km w porównaniu do 500 km smarowania łańcucha to na wyjezdzie to praktycznie codziennie styrany po całym dniu musisz poświęcić te pare minut na psikanie, jak nie masz olejarki. Pierwszy raz ostatnio przeczytałem o tym łańcuchu bez smarowania w najnowszym BMW, ciekawy temat
Tyle i żadnych problemów nie mam z łańcuchem, fabryczne smarowanie wewnetrzne kompletnie wystarcza.
Re: BMW R1250 GS Adventure
Rozmawiałem ostatnio z dealerem i powiedział ze po rozmowach z przedstawicielami BMW na ostatnim szkoleniu jaki mieli
zapewnili że nowe R1300GS Adventure bedzie kompletnie inaczej wyglądało niż aktualny R1300GS. Dobra wiadomość bo do tej pory Adventure wygladał super wielki i dostony, szkoda by było żeby go też zpieprzyli...
zapewnili że nowe R1300GS Adventure bedzie kompletnie inaczej wyglądało niż aktualny R1300GS. Dobra wiadomość bo do tej pory Adventure wygladał super wielki i dostony, szkoda by było żeby go też zpieprzyli...
- Ocena: 5.88235%
Re: BMW R1250 GS Adventure
Witam Wszystkich,
dawno mnie tu nie było, a jak to zwykle bywa jak trwoga… więc witam się po przerwie
Nurtują mnie nieco dwa zjawiska. Motocykl mam od nowości od "zerowego" przebiegu. R 1250 GSA ’23, obecnie 15 t. km.
1. Nie wiem czy to możliwe w dzisiejszych czasach, natomiast brzmi to i wygląda jak spalanie stukowe.
Autentycznie kojarzy mi się to z trzeszczącym napędem rowerowym uwalonym piachem albo sypaniem żwiru spod koła w osłonę silnika - metaliczne, tępe, krótkie, chwilowe jakby chrobotnięcia przy przyspieszaniu w niskich i średnich zakresach obrotów, mniej więcej od 2,7-3,3 do ok 4 - 5 t. obr., mowa tu nie o maksymalnym, raczej średnim, a nawet spokojnym, płynnym, ale też nie flegmatycznym dodaniu gazu. Na początku przygody wydaje mi się, że wcale nie miało to miejsca (mogłem nie słyszeć), potem nieregularnie, coraz częściej a obecnie często lub po prostu łatwiej mi to wywołać. Na początku trwało to ok 1 sek i raz, teraz dłużej i jakby podwójnie, potrójnie, raz za razem. Nie wiem czy bardziej słychać to z prawej czy lewej strony. Najbardziej słychać to na 6 biegu średnio dynamicznie przyspieszając z okolic 3 t. obr. Jakby łańcuszki pod pokrywami zaworów o coś ocierały, ale nie sądzę. Występuje to tylko w czasie jazdy. Stawiam na prawą stronę, natomiast wiem, że dźwięki mogą zaskakująco się przenosić. Nie występuje to ani na neutralu, ani na zapiętym biegu z hamulcem i próbie ruszenia, ani przy ruszaniu czy hamowaniu silnikiem. Nie udało mi się tego wywołać „stacjonarnie”. Póki co tylko w trakcie jazdy, od 3 biegu w górę, najczęściej na 6-tce. Przy 1 i 2 nie słychać - może z uwagi na szybko nabierające obroty i dźwięki silnika i wydechu temu towarzyszące. Nie występuje to zawsze - główne środowisko to dobrze rozgrzany silnik i wysoka temperatura zewnętrzna. Rodzaj benzyny ma na to wpływ. E10 95 - chętniej i więcej, E5 98 - mniej często i krócej. Stąd mój typ to spalanie stukowe.
2. Strzelanie z wydechu.
Przy schodzeniu z obrotów czy międzygazie czy odpuszczeniu gazu - spoko luz, popierdzi, nie przeszkadza, natomiast, przy względnie stałej prędkości obrotowej 4-5 t. a następnie przy przyspieszaniu (im dynamiczniejsze przyspieszenie tym intensywniejszy efekt), niekontrolowane walnięcie z tłumika a przy tym jakby załączenie turbiny, czy lekki strzał ze sprzęgła, aż szarpnie motocyklem. Na względnie prostej to jeszcze ujdzie, najgorzej jak jesteś w złożeniu w zakręcie a następnie zaczynasz odkręcać w wyjściu (właśnie z okolic 4-5 t. obr) - nieprzyjemnie się robi. Z efektu jakby za bogata mieszanka i dopalnaie w końcówce wydechu. Wiadomo, że odczucia są różne u różnych, ale jak dla mnie to jest to zbyt intensywne.
3. Może obie sprawy się ze sobą łączą? Spalanie stukowe i dopalanie mieszanki w wydechu? Oczywiście w odpowiedni sposób można jeździć unikając obu zjawisk, natomiast nie mówimy tu o odkręcaniu manety w dynamiczny sposób przy zbyt niskich obrotach i za wysokim biegu. Okolice 3 t. obr. i to chwilowo, z chęcią normalnego przyspieszenia ze strony silnika i napędu, nie powinno wywoływać takiej „akustyki”. Tym bardziej, że moto robi to chętnie i równo. Drugie to okolice 4-4.5 t. obr., gdzie ten silnik raczej to lubi i tu przy płynnym nieco dynamiczniejszym odkręceniu do 5-5.5 powinno raczej być optymalne. Dodam na koniec, że ogólnie silnik pracuje bardzo ładnie, nie porównałbym tego do sieczkarki czy betoniarki.
Pozdrawiam serdecznie!
dawno mnie tu nie było, a jak to zwykle bywa jak trwoga… więc witam się po przerwie
Nurtują mnie nieco dwa zjawiska. Motocykl mam od nowości od "zerowego" przebiegu. R 1250 GSA ’23, obecnie 15 t. km.
1. Nie wiem czy to możliwe w dzisiejszych czasach, natomiast brzmi to i wygląda jak spalanie stukowe.
Autentycznie kojarzy mi się to z trzeszczącym napędem rowerowym uwalonym piachem albo sypaniem żwiru spod koła w osłonę silnika - metaliczne, tępe, krótkie, chwilowe jakby chrobotnięcia przy przyspieszaniu w niskich i średnich zakresach obrotów, mniej więcej od 2,7-3,3 do ok 4 - 5 t. obr., mowa tu nie o maksymalnym, raczej średnim, a nawet spokojnym, płynnym, ale też nie flegmatycznym dodaniu gazu. Na początku przygody wydaje mi się, że wcale nie miało to miejsca (mogłem nie słyszeć), potem nieregularnie, coraz częściej a obecnie często lub po prostu łatwiej mi to wywołać. Na początku trwało to ok 1 sek i raz, teraz dłużej i jakby podwójnie, potrójnie, raz za razem. Nie wiem czy bardziej słychać to z prawej czy lewej strony. Najbardziej słychać to na 6 biegu średnio dynamicznie przyspieszając z okolic 3 t. obr. Jakby łańcuszki pod pokrywami zaworów o coś ocierały, ale nie sądzę. Występuje to tylko w czasie jazdy. Stawiam na prawą stronę, natomiast wiem, że dźwięki mogą zaskakująco się przenosić. Nie występuje to ani na neutralu, ani na zapiętym biegu z hamulcem i próbie ruszenia, ani przy ruszaniu czy hamowaniu silnikiem. Nie udało mi się tego wywołać „stacjonarnie”. Póki co tylko w trakcie jazdy, od 3 biegu w górę, najczęściej na 6-tce. Przy 1 i 2 nie słychać - może z uwagi na szybko nabierające obroty i dźwięki silnika i wydechu temu towarzyszące. Nie występuje to zawsze - główne środowisko to dobrze rozgrzany silnik i wysoka temperatura zewnętrzna. Rodzaj benzyny ma na to wpływ. E10 95 - chętniej i więcej, E5 98 - mniej często i krócej. Stąd mój typ to spalanie stukowe.
2. Strzelanie z wydechu.
Przy schodzeniu z obrotów czy międzygazie czy odpuszczeniu gazu - spoko luz, popierdzi, nie przeszkadza, natomiast, przy względnie stałej prędkości obrotowej 4-5 t. a następnie przy przyspieszaniu (im dynamiczniejsze przyspieszenie tym intensywniejszy efekt), niekontrolowane walnięcie z tłumika a przy tym jakby załączenie turbiny, czy lekki strzał ze sprzęgła, aż szarpnie motocyklem. Na względnie prostej to jeszcze ujdzie, najgorzej jak jesteś w złożeniu w zakręcie a następnie zaczynasz odkręcać w wyjściu (właśnie z okolic 4-5 t. obr) - nieprzyjemnie się robi. Z efektu jakby za bogata mieszanka i dopalnaie w końcówce wydechu. Wiadomo, że odczucia są różne u różnych, ale jak dla mnie to jest to zbyt intensywne.
3. Może obie sprawy się ze sobą łączą? Spalanie stukowe i dopalanie mieszanki w wydechu? Oczywiście w odpowiedni sposób można jeździć unikając obu zjawisk, natomiast nie mówimy tu o odkręcaniu manety w dynamiczny sposób przy zbyt niskich obrotach i za wysokim biegu. Okolice 3 t. obr. i to chwilowo, z chęcią normalnego przyspieszenia ze strony silnika i napędu, nie powinno wywoływać takiej „akustyki”. Tym bardziej, że moto robi to chętnie i równo. Drugie to okolice 4-4.5 t. obr., gdzie ten silnik raczej to lubi i tu przy płynnym nieco dynamiczniejszym odkręceniu do 5-5.5 powinno raczej być optymalne. Dodam na koniec, że ogólnie silnik pracuje bardzo ładnie, nie porównałbym tego do sieczkarki czy betoniarki.
Pozdrawiam serdecznie!
Online
Re: BMW R1250 GS Adventure
BMW powróciło z alpejskiej wyprawy po drogach Szwajcarii, Francji i Włoch.
50.000 stuknęło na blacie (a nawet 52.000) i przegląd kolejny za mną. Oleje + filtry + olej w przekładni kątowej + przegląd kosztowały 1.500 złociszczy. Jak na złość psuć się na razie nie chce
50.000 stuknęło na blacie (a nawet 52.000) i przegląd kolejny za mną. Oleje + filtry + olej w przekładni kątowej + przegląd kosztowały 1.500 złociszczy. Jak na złość psuć się na razie nie chce
- Ocena: 17.64706%
Kawasaki ER5 -->> Suzuki GSF 600 Bandit -->>Suzuki V-Strom 650 XT -->> Suzuki V-Strom 1000 -->> BMW R1250GS Adventure
Ride Through Life
Ride Through Life
Online
Online
Re: BMW R1250 GS Adventure
3 sezon na BMW za mną. Do tego czasu pyknęło prawie 60.000 km. Póki co jeździ bezawaryjnie, chciałbym aby tak było dalej bo jak patrzę na nowego GSA Adv to rzygać mi się chce póki co. Ostatni trip w tym roku to Sardynia i powiem tak: To jedno z najlepszych miejsc odwiedzonych dotychczas aby pojeździć motocyklem po winklach. Zaczęło się słabo bo oczekiwania były większe, ale później rozkręcało się non stop. Petarda. Jak czas pozwoli to napiszę coś więcej o Sardynii.
- Ocena: 11.76471%
Kawasaki ER5 -->> Suzuki GSF 600 Bandit -->>Suzuki V-Strom 650 XT -->> Suzuki V-Strom 1000 -->> BMW R1250GS Adventure
Ride Through Life
Ride Through Life
Re: BMW R1250 GS Adventure
@QraC dziś testowałem nowe BMW R1300 GS Adventure w tym niby ekskluzywnym malowaniu, wprawdzie warunki do jazdy były słabe, bo praktycznie cały czas jeździłem po mokrym, połowę trasy w mżawce i we mgle przy temperaturze 7 st. C., co przy motocyklu z przebiegiem zaledwie 83 km. i niedotartym ogumieniem Michelin Anaake Adventure było mało komfortowe.
Szczerze mówiąc to jakoś w ogóle ten pojazd mnie nie ujął i nie mówię tu o wyglądzie bo to jest oczywiste, ale o tym że nie widzę większych różnic w prowadzeniu, silniku czy hamulcach.
Owszem ma toto całe mnóstwo elektroniki, w tym przydatny tempomat aktywny, ale to nie jest dla mnie żaden argument za tym że nowy 1300 jest jakoś znacznie lepszy od 1250.
Co ciekawe ten testowy egzemplarz nie miał już tak gładko pracującego quick-shiftera jak rok temu w zwykłym R1300 GS
Coś co mnie najbardziej wkurza w tym motocyklu o menu podręczne w którym trzeba nacisnąć jeden przycisk by rozwinąć listę z której wybiera się np. grzanie manetek i tyłka, regulację szyby w górę i dół, ustawienie twardości i wysokości zawieszenia itd.
Za każdym razem chcąc sobie zmienić temperaturę manetek trzeba przechodzić przez tą listę, tak samo chcąc podnieść lub opuścić elektrycznie szybę i tak dalej.
By podczas mgły zmienić światło przednie na mijania z tego X-a do jazdy dziennej musiałem wchodzić w ustawienia, oświetlenie i zaznaczyć wyłączenie św. dziennych.
Te wszystkie "udogodnienia" odrywają kierowcę od drogi, skupiając uwagę na wyświetlaczu, mam wrażenie że im więcej pchają w te motocykle elektroniki, tam bardziej rozprasza ona kierowcę podczas jazdy.
Napiszę dłuższą relację z testu jak znajdę więcej czasu.
Szczerze mówiąc to jakoś w ogóle ten pojazd mnie nie ujął i nie mówię tu o wyglądzie bo to jest oczywiste, ale o tym że nie widzę większych różnic w prowadzeniu, silniku czy hamulcach.
Owszem ma toto całe mnóstwo elektroniki, w tym przydatny tempomat aktywny, ale to nie jest dla mnie żaden argument za tym że nowy 1300 jest jakoś znacznie lepszy od 1250.
Co ciekawe ten testowy egzemplarz nie miał już tak gładko pracującego quick-shiftera jak rok temu w zwykłym R1300 GS
Coś co mnie najbardziej wkurza w tym motocyklu o menu podręczne w którym trzeba nacisnąć jeden przycisk by rozwinąć listę z której wybiera się np. grzanie manetek i tyłka, regulację szyby w górę i dół, ustawienie twardości i wysokości zawieszenia itd.
Za każdym razem chcąc sobie zmienić temperaturę manetek trzeba przechodzić przez tą listę, tak samo chcąc podnieść lub opuścić elektrycznie szybę i tak dalej.
By podczas mgły zmienić światło przednie na mijania z tego X-a do jazdy dziennej musiałem wchodzić w ustawienia, oświetlenie i zaznaczyć wyłączenie św. dziennych.
Te wszystkie "udogodnienia" odrywają kierowcę od drogi, skupiając uwagę na wyświetlaczu, mam wrażenie że im więcej pchają w te motocykle elektroniki, tam bardziej rozprasza ona kierowcę podczas jazdy.
Napiszę dłuższą relację z testu jak znajdę więcej czasu.
Iżu