Nie potrafię pisać tak bardzo rzeczowo jak mój Lord. Ale też coś tam wiem i czasem sklecę.
Jak już część z Was wie mój Wodż dołączył do Rodziny ponad miesiąc po tym sławetnym Lordowskim.
Maszyny takie same ale jednak już na starcie inne. Głównie za sprawą softu. Dzięki temu mogliśmy się bawić zmianami i porównywaniem.
Jak dla mnie istotne jest to, że Wołga była na 2 miejscu mojego prywatnego zestawienia motocykli do przetestowania. I aż nie do uwierzenia, że marzenia się spełniają.
Cechy motocykla i jego wyposażenie opisał doskonale @Lord więc nie będę powielać tych opisów.
Skupię się bardziej na moich odczuciach z użytkowania. Być może ułatwię wybór jakiejś Koleżance?
Sam motocykl bardzo mi pasuje pod wieloma względami. Mimo swojej dosyć sporej wagi jest bardzo lekki w manewrowaniu. Być może jest to zasługa amortyzatora skrętu...jak dla mnie nie wymaga obniżania co przy moich 170 cm jest sporą zaletą.
Kanapa na plus, szyba wymieniona od razu na żagiel...bo lubię

Do tej pory przejechane 20500 km i naprawdę się lubimy. Jak każda maszyna nie jest motocyklem bez wad. I nawet moje delikatniejsze go traktowanie nie jest w stanie zapobiec awariom.
I właśnie pierwsza z nich przytrafiła się dzisiaj. Analogicznie do awarii Lordowych pękła linka sprzęgła. Z tym, że u mnie wytrzymała niecałe 5ooo km dłużej. Niestety wada fabryczna kołnierza linki uniemożliwia prawidłowe jej działanie. Słychać było stukanie a kilka dni temu już odczuwalnie gorzej wrzucało się biegi. Linka delikatnie podciągnięta...zdecydowana poprawa. Ale to prawdopodobnie już był jej gwóźdź do trumny. Tyle, że spodziewaliśmy się tego więc byliśmy na to przygotowani. A dzięki temu, że Lord był ze mną to nie spóźniłam się do pracy. Przejął mojego pacjenta, ja pojechałam Lordowskim Wodżem. To też jest ciekawe doświadczenie. Jak to człowiek ma w domu 2 takie same maszyny a każda spersonalizowana pod właściciela prowadzi się inaczej. Linka w zapasie jest więc jak wrócę z pracy to czeka nas wymiana. Teraz tylko czekać na awarię pompy i na łożyska


