paciks pisze:Iżu pisze:
Pochwal się później jak było, bo u nas w Krakowie było tak sobie i przymieraliśmy głodem jak nam podano lunch w ilości dla 5 letniego dziecka, więc lepiej weź kanapki
Na pewno opisze swoje wrażenia.
O małych porcjach czytałem
zobaczymy jak to będzie w tym roku.
Dla mnie aktualny jest pierwszym sezonem na moto więc każdy trening się przyda
Trochę już minęło od szkolenia ale napiszę co utkwiło mi w pamięci z wizyty na Torze Łódź podczas Suzuki Shell Moto Szkoły.
Na wstępie napiszę, że nie żałuje ani wydanych pieniędzy ani czasu.
Odnośnie kateringu to nie mogę mieć zastrzeżeń.
Przez cały dzień dostęp do kawy, ciasteczek, wody. Na obiad drugie danie, które było smaczne i zaspokoiło głód. Oczywiście gwiazdek Michelin'a nie było ale nie na obiad tam człowiek pojechał.
Odnośnie samego szkolenia.
Z tego co zrozumiałem w mowy wstępnej oraz informacji nt. poprzednich edycji to samo szkolenie miało inną formę aniżeli w latach poprzednich m. in. znikł podział na grupy zaawansowania oraz zmienił się program szkolenia.
Na początku był wykład omawiający technikę jazdy oraz poszczególne sekcje toru, a po jego zakończeniu zostaliśmy podzieleni na 3 grupy oraz dostaliśmy kolorowe kamizelki.
Motocykle były w miarę możliwości pogrupowane według charakterystyki i pojemności czyli np. V-Stromy (w większości) były w jednej grupie, a z Hayabus'ami były gixy etc., nie analizowałem tego zbytnio, ale z luźnej obserwacji wynikało, że organizatorzy musieli to chociaż w małym stopniu przemyśleć.
Przed wyjazdem na tor było wyjaśnienie co oznaczają poszczególne flagi, jak się zachować podczas zjeżdżania z toru oraz jakie znaki (gesty) będą nam pokazywać instruktorzy podczas przejazdów abyśmy mogli ich porady zastosować w praktyce (np. kieruj wzrok w tę stronę, tutaj na 2 bieg, tutaj na 3 bieg, tutaj hamuj, tutaj dodaj gazu etc.).
Do każdej z grup został przypisany instruktor (albo grupa do instruktora), który zabrał nas w wydzieloną cześć toru. Tutaj była krótka pogawędka co będziemy robić oraz, z tego co pamiętam, przejazd całą kolumną danego ćwiczenia. Następnie wszyscy ustawiali się gęsiego i po kolei jechaliśmy za instruktorem, który używając wcześniej przytoczonych gestów ręką pokazywał nam jak dany przejazd powinien wyglądać.
Takich ćwiczeń były 3 sztuki, każde z inną osobą i w innej, wydzielonej, części toru więc wszystkie grupy jeździły równolegle.
Podsumowując, każdy z nas miał okazję jechać bezpośrednio za instruktorem, który pokazywał nam jak mamy przejechać dany odcinek.
Następnie przeszliśmy do etapu gdzie do dyspozycji był cały tor, a jednocześnie jeździła jedna grupa. Na koniec sesji była informacja, która grupa następnie wyjeżdża na tor więc można było spokojnie się ubrać i przygotować. Taka sesyjność została już zachowana do końca dnia, każda z grup miała kilka sesji na torze.
Podczas tego etapu na początku jechaliśmy gęsiego za moto z instruktorem, który jak wcześniej, pokazywał nam idealną linię przejazdu. Co jedno (albo dwa, nie pamiętam) okrążenie była zmiana kolejności czyli osoba jadąca jako pierwsza przepuszczała całą grupę i dzięki temu kolejne moto miało okazję jechać bezpośrednio za instruktorem i czerpać widzę.
Na zakończenie szkolenia mieliśmy tzw. wolną jazdę czyli każda z grup podczas swojej sesji jeździła po torze ale już bez liderującego motocykla z instruktorem.
Po skończonych wszystkich sesjach było rozdanie dyplomów, uściski rąk, pamiątkowe zdjęcie.
Uważam, że było warto i myślę, że za rok też się zapiszę. Za kwotę 170zł mamy możliwość pojeździć na torze, posłuchać doświadczonych motocyklistów i w cenie mamy ciepły posiłek, co uważam za bardzo dobrą ofertę. Na szkoleniu były osoby zaczynające przygodę z moto jak i również osoby bardzo doświadczone. Dla kilku osób było to już któreś z kolei uczestnictwo w Suzuki Shell Moto Szkoła.
Jedynie czego mi brakowało to treningu z sytuacji bardziej drogowych jak hamowania awaryjnego, hamowania w zakręcie czy porad jak jechać z plecakiem czy też w deszczu i moim zdaniem całe szkolenie było bardziej nastawione na jazdę torową aniżeli uliczną, czego nie uważam za minus.
Wybaczcie jakość tekstu ale nigdy nie byłem prymusem jeżeli chodzi o wypracowania z języka polskiego