Dwa dni temu miałem możliwość przetestować także nowe BMW R1200GS, ale o tym w kolejnym artykule

Motocykl BMW F750GS aspiruje wyglądem do klasy Adventure, choć ta wersja jest dedykowana na asfalt, trzeba przyznać ze w porównaniu do F700 i F800 producentowi udało się zrobić całkiem ładny design, może poza ta śmieszną szybą jakby żywcem obciętą szlifierką kątową

Po zajęciu miejsca za kierą poczułem się jak na małym motocyklu typu naked, ze względu na dosyć skromnych rozmiarów szybę i ogólnie całą czaszę, jednak pozycja okazała się bardzo wygodna i przy moim wzroście (184 cm.) bez problemu dotykałem asfaltu pełną stopą z obu stron.
Przy konfiguracji można od razu zamówić siedzenie o optymalnej dla siebie wysokości, dostępne są rozmiary - 770, 790, 815 oraz 830 mm.
Jedyne co mi się od razu nie spodobało to bardzo małe lusterka, niestety ich wzór obowiązuje w większości modeli z serii GS, widoczność na początku wydawała się słaba, ale potem jakoś się przyzwyczaiłem
Z tyłu motocykl wygląda fajnie, spodobał mi się także duży fabryczny tłumik wykonany ze stali nierdzewnej, jak się później okazało wydawał także przyjemny basowy pomruk
Oczywiście sprzęt jakim jeździłem to najlepiej wyposażona wersja z pełną gamą wspomagającej elektroniki, światłami w technologii LED i do jazdy dziennej
Trzeba przyznać że wygląda to fajnie i ponoć świetnie świeci, BMW to jedyna na rynku firma produkująca motocykle, w której można skonfigurować maszynę pod swoje wymogi i tak by wyposażyć małego GS-a w takie oświetlenie wystarczy dopłacić 1200 zł.
Motocykl którym jeździłem posiadał elektroniczny kluczyk, pomijam tu kwestię możliwości łatwiejszej ponoć kradzieży, jednak takie rozwiązanie jest mega wygodne, bo nie musimy pamiętać by ten kluczyk wyciągać ze stacyjki np. podczas płacenia za paliwo na stacji.
Maszynę uruchamiamy poprzez naciśnięcie wyłącznika na górnej półce, powoduje to szybkie podświetlenie mega fajnego wyświetlacza TFT o przekątnej 6,5 " , muszę tu podkreślić że jest on niezwykle czytelny (nie dorównuje mu ten z Triumpha Tiger 800), gdyż jest matowy i niezależnie jak pada światło słoneczne - zawsze widać na nim wszystko bez żadnych refleksów
Mnogość funkcji jakie oferuje to urządzenie zaskakuje, gdyż mamy w zasadzie pogląd do wszystkich niezbędnych parametrów motocykla, włącznie z czujnikami ciśnienia w kołach, temperaturą silnika, otoczenia, trybami jazdy, godziną, przebiegami, średnim zużyciem paliwa, napięciem akumulatora czy zasięgiem
Na pochwałę zasługuje bardzo intuicyjna obsługa menu i tego wyświetlacza, sterowanie większością funkcji uzyskujemy poprzez przyciski na lewej części kierownicy, mamy tu także wygodny pierścień, który działa na zasadzie joysticka, po kilku minutach obsługi można to robić bez odrywania wzroku od drogi, bardzo spodobało mi się czytelne i duże wyświetlenie obrotów, prędkości i używanego biegu.
Taki wyświetlacz wymaga sporej dopłaty - ok. 2500 zł. ale według mnie warto bo jest świetny

Na pokładzie motocykla mamy także podgrzewane manetki, osłony dłoni, sprzęgło z funkcją antyhoppingu oraz quick-shifter działający jednak od biegu 2-6 w górę i w dół, oraz coś naprawdę przydatnego w dłuższych trasach - tempomat, który uruchamiamy w bardzo prosty sposób, można tez dodawać i ujmować nim gazu, działa to świetnie.
Motocykl jak praktycznie większość maszyn tego producenta ma w standardzie amortyzator skrętu kierownicy, zapobiega to poprzecznym wibracjom (coś co mam u siebie w DL-650) i przeciwdziała zjawisku Shimmy
Sercem BMW F750GS jest silnik dwucylindrowy rzędowy DOHC, chłodzony cieczą, z dwoma wałkami rozrządu w głowicy i wałkami wyrównoważającymi o pojemności 853 cm3, generujący moc maksymalną - 77 KM przy 7'500 obr/min i maksymalny moment obrotowy - 83 Nm przy 6'000 obr/min, daje to bardzo dobra elastyczność i przyjemne przyśpieszenie (warto dodać że ten sam silnik zastosowano w BMW F850GS i ma on w tym przypadku 95 KM i 92 Nm), silnik w motocyklu F750GS został elektronicznie "wykastrowany" do niższej mocy.
Wrażenia z jazdy są mega przyjemne, motor nie tylko ładnie ciągnie od dołu, ale także w średnich i nieco wyższych obrotach, choć przy maksimum już traci impet, sprzęt świetnie kładzie się w zakręty oraz bardzo dobrze radzi sobie z wyboistymi drogami.
By zatrzymać ważącą 224 kg. maszynę zastosowano z przodu dwie tarcze o średnicy - 305 mm. i zaciski dwu-tłoczkowe - Brembo, do tego metalowe przewody hamulcowe o małej średnicy pokryte tworzywem, z tyłu mamy tarczę 265 mm. i zacisk jedno-tłoczkowy.
Efektem jest bardzo dobra reakcja motocykla na naciśnięcie klamki, sprzęt zatrzymuje się błyskawicznie, ale niestety dosyć mocno nurkuje (podobnie jak DL-650), nic z tym nie zrobimy bo przednie lagi nie mają żadnej regulacji

Dla osób o znacznej masie ciała, lub tych podróżujących z plecaczkiem może to być problem, za to z tyłu sprzęt posiada elektroniczną regulację tylnego zawieszenie (Dynamic ESA), które dostosowuje swoją charakterystykę do aktualnej nawierzchni drogi, sprawdziłem i faktycznie czuć w jeździe gdy jest twardsze.
Niestety największą jak dla mnie wadą jest mała pojemność zbiornika paliwa, która wynosi zaledwie 15 litrów, daje nam to zasięg około 300 km. a to dosyć mało jak na motocykl aspirujący do klasy Adventure.
Maszyna posiada również tryby jazdy, gdzie do każdego z nich jest przewidziane odpowiednie ustawienie systemu kontroli trakcji, działa to dosyć dobrze, ale podczas zmiany biegów bez-sprzęgłowo (quick-shifterem) w dół doszło na lekkim zakręcie do odczuwalnego uślizgu tylnego koła, w tym przypadku nie zadziałał antyhopping sprzęgła, kontrola trakcji wyłapała uślizg ale z lekka zwłoką.
W tym wyposażeniu mamy system ABS-Pro i ASC - automatycznej kontroli stabilności.
ABS-Pro działa także podczas hamowania przy pochyleniu motocykla w zakręcie (podobnie jak w DL-1000 AL8),
Zastosowana w tym motocyklu mini szyba wzbudziła na początku mój uśmiech, ale.. okazało się że całkiem nieźle sobie radzi przesuwając strugę powietrza nad kask, choć rejon ramion, klatki i szyi nie był należycie chroniony, oczywiście można dokupić większą szybę, dającą znacznie lepszy efekt ochrony przed wiatrem.
Podczas jazdy bardzo podobała mi się reakcja silnika na gaz w zależności od wybranego trybu pracy silnika, systemu kontroli trakcji i czułości elektronicznego roll-gazu, za to zdziwiło mnie dosyć mizerne hamowanie tylnym hamulcem, ze względu na zbyt duże według mnie obniżenie dźwigni nożnej hamulca w dół.
Reasumując - jeśli miałbym porównać nowe BMW F750GS do nowego Suzuki V-Strom DL-650 to uważam iż BMW daje znacznie więcej frajdy z jazdy, znakomity silnik lepiej przyśpiesza, mamy także lepsze hamulce, sporo użytkowej elektroniki i doskonały wyświetlacz, wadą jest za to brak regulacji przedniego zawieszenia, oraz zbyt mały zbiornik paliwa, jednak nowe BMW wygląda bardzo świeżo, jakość spasowania elementów, plastików itd.jest bardzo wysoka, na pewno taki sprzęt będzie ciekawą alternatywą dla umówmy się już nieco leciwej konstrukcji małego V-stroma, zwłaszcza że możemy sobie skonfigurować taki motocykl wedle naszych potrzeb i taki wyprodukuje nam fabryka, nie ma więc sytuacji jak w Suzuki DL-1000, gdzie kupując motocykl w żółtym malowaniu zmuszeni jesteśmy do użytkowania ohydnej żółtej kanapy

Ciekaw jestem czy można odblokować silnik F750GS do mocy jaką ma F850GS, prawdopodobnie jest to możliwe, mnie jednak bardziej podoba się wersja F850GS, ale czekam na nową wersję F850GS Adventure, która ma być pozbawiona wad jakie tu wymieniłem, a więc zbyt małego zbiornika paliwa i przedniego zawieszenia bez możliwości regulacji.
BMW F750GS w wersji jaką jeździłem kosztuje około 52'000 zł., za to najtańsza opcja to wydatek 40'500 zł.
Na pochwałę zasługuje salon BMW M-Cars w Krakowie, podejście do klienta i zaangażowanie sprzedawcy, który mimo to że wiedział iż nie jestem obecnie chętny na zakup motocykla, a jednak robił wszystko by zainteresować mnie jazdą próbną, motocyklami, a także ofertą finansową - zrobiło na mnie duże wrażenie !
Na koniec kilka fotek motocykla jaki bardziej mi się spodobał, czyli BMW F850GS (w jednej z wersji wygląda jak.. Honda Africa Twin)

Oczywiście tradycyjnie niedługo wrzucę tu filmik z jazdy motocyklem BMW F750GS, na który już teraz serdecznie zapraszam

Pozdrówko
