Moje K40 ze stelazem w DL1000 2003 wytrzymaly kilka dobrych gleb chocby w Bieszczadach i wymuszenie pierszenstwa na drodze, przy okazji sprawiajac ze moja noga nie ugrzezla pod moto (a raz juz moto prawie zmiazdzylo mi kolano i radosnie ratownik mi powiedzial ze nie tna spodni, bo noga sie moze tylko trzymac dzieki spodniom, a ze przestalo krwawic, to nic nie robia)) - wiec nauczony zyciem wole nie ryzykowac i miec kufry ktore zostana na swoim miejscu w razie gleby.
Kwestia wyborow, co kto lubie, w PL bym wybral zapewne Trekkery Outbacki ze wzgledu na VFM, ale ze tutaj zaplacilem za nowke sztuke set oryginalnych kufrow ze stelazem mniej niz bym zaplacil za Trekkery Outbacki...

Teraz za pomocy tulejek bede probowal 2 cm z kazdej strony odsunac kufry od moto zeby zrobic wiecej miejsca (I tak z kuframi i pasazerem nie filtruje za bardzo bo moto robi sie niestabilne), jak to nie pomoze - to pewnie i tak zostana mi Trekkery Outbacki - z tym ze one maja ten dobry stelaz, a nie ta kaszane szybkowyczepna


Tutaj bodajze 2013 rok (poczatek), porysowane pokrywy kufra i lekko pogiety stelaz (ktory i tak byl juz 3 razy prostowany), oraz porysowany gmol przy uderzeniu w kufer - gosc wymusil i gdyby nie kufer i gmol, uderzylby w moja noge. Wiec ja jedyne co zrobilem to przeturlalem sie przez ramie (lata judo w dziecinstwie nauczyly paru nawykow) i ubrodzilem sobie ciuchy. Stare dobre czasy walki o przetrwanie i jazdy po Polsce
