Biała Dama co nie boi się ubrudzić
: 20 sty 2019, 22:36
Po rozlicznych jazdach różnymi, nowymi i używanymi, kandydatami na ten jedyny uniwersalny, wszystkomający i superaśny, przyszło dokonać wyboru. Okazało się, że „the winner is”... DL650 XAL8. Ale wcale nie było to takie pewne.
Zacznę od przedstawienia Białej Damy.
Co prawda trochę brudna ale:
- ta Biała Dama ubrudzić się nie boi,
- XT wygląda lepiej taka niż sterylnie czysta,
- koniec sezonu, to też pogoda nie rozpieszcza.
Zakupiona w 2018 roku z wyposażeniem właściwym dla wersji XT czyli:
- koła szprychowe, czarne, z oponami Bridgestone A40, czyli już lepsze niż poprzednio montowane BW, z którymi były problemy na mokrym,
- osłony dłoni oryginały Suzuki,
- osłona silnika plastikowa oryginał Suzuki.
Do tego jeszcze doszło trochę klamotów:
- szyba akcesoryjna Givi Airflow AF3112,
- gmole akcesoryjne Givi TN3101,
- poszerzenie stopni aluminiowe GIVI ES3101,
- stelaż kufra centralnego bez płyty: Givi SR3112, płyta Givi M5, monokey
- stelaż kufrów bocznych Givi PL3112, monokey
- kufer centralny Givi TRK52N Trekker monokey, oparcie Givi E133S,
- kufry boczne Givi TRK33N.
A teraz jak do tego zakupu doszło.
Pierwszymi moimi wrażeniami z testowania potencjalnych konkurentów podzieliłem się już w tym wątku w części z niesłusznymi maszynami pt.: Alternatywy 4...
Postanowiłem zastosować się do zasady, że potencjalny faworyt startuje ostatni. Po przetestowaniu wcześniej opisanych sprzętów przesiadłem się na nowego DL1000 XT, a na koniec świeżutki DL650AL8.
DL1000 XT 2018
Pierwsze wrażenie bardzo dobre, tym bardziej, że sprzęt w najsłuszniejszym żółtym kolorze. Do tego szprychowe koła z złotymi felgami. Bajka! Kawał kowadła, bez mientkiej gry. Wrażenie solidności. Tylko to siedzenie wykończone na żółto. Mimo mobilizacji, podeszwa prawego buta zostawia delikatną, czarną kreskę na ślicznej żółtości siedzenia. Na dalszą metę to nie będzie działać. Wygimnastykowany, wysoki da radę, ale niższy albo zmęczony po kilku setkach kilosów będzie smużył bucikami. Na mnie elementy konstrukcji dużego sztormiaka sprawiają wrażenie mało subtelnych ale za to solidnych. Po uruchomieniu silnika efekt się wzmaga. Zero subtelności, zero gry wstępnej, raczej miarowy łomot. Może nie kowali jak Ducati, ale nie jest to też dyskretne szemranie V2 Hondy.
Pozycja za sterami dla mnie po prostu optymalna. To nie jest wyrośnięta Afri dla tych powyżej średniej. I coś, co zrobiło na mnie doskonałe wrażenie czyli zestaw wskaźników. Szlag mnie trafia jak widzę te nowoczesne wyświetlacze cyfrowe. A… właśnie, że nie widzę! Nie widzę tych informacji, które są najważniejsze. Dziwne wynalazki obrotomierzopodobne. Owszem, jeśli kierownik lub kierowniczka mają sokoli wzrok dwudziestolatka i podzielność uwagi pracującej matki Polki, opiekującej się trojgiem dzieci, to coś tam widać na takich pseudowyświetlaczach. Ja zaś wiek mam słuszny i nic mi się nie podoba tak bardzo w tym temacie, jak klasyczna tarcza i wskazówka słusznych rozmiarów. Zresztą spróbujcie coś zobaczyć na wyświetlaczu Tracera 700 przy 150-160 km/h! Tym razem wszystko jest w porządku. Słuszny obrotomierz, reszta istotnych danych w uporządkowany sposób podana.
Całe szczęście, że sprzęt dotarty. Tylko trochę rozgrzać i już ekspresówka. Maszyna przyśpiesza bardzo fajnie, wkręca się na obroty dosyć chętnie. Przyśpieszenia dla mnie co najmniej wystarczające. Nie powalają na glebę jak w Tracerze 900, ale jest lepiej niż dobrze. Zwłaszcza przy wyprzedzaniu. Bez redukcji, na każdym biegu. Wystarczy maneta, nawet nie w opór, i jest sukces. Podczas jazdy z prędkością 150-170 stabilny, bez sensacji. Seryjna przednia szyba jednak do wymiany. Zaprojektuj turystyka i daj mu szybę do miasta! Średnio dobry pomysł. Poza tornadem za oryginalną szybą komfort jazdy, mimo prędkości, wysoki, wygodne siedzenie, optymalny trójkąt (kierownica, siedzenie, podnóżki). Po kilku godzinach jazdy dupa pozytywnego zdania nie zmienia, za wyjątkiem o którym poniżej.
Drugi etap testu, czyli Plecaczek na pokładzie. Moto nie zauważa zmiany obciążenia. Zupełnie inaczej niż Tracer 700. Dociążenie tyłu nie przeszkadza, a nawet taka myśl, że ktoś go zaprojektował do jazdy w dwie osoby. Pupcia Plecaczka zadowolona. Wiem, bo rozmawiałem. Z Plecaczkiem oczywiście. I tylko jeden problem (o ile to problem): z tyłu tyle miejsca, że Plecaczek do wygodnego siedzenia nie potrzebuje kontaktu z moimi plecami. Czyli nici z ocieractwa. Siedzenie również z tyłu bardzo obszerne i wygodne. Plecaczek sam spontanicznie krzyczy, że o niebo wygodniej niż na CBF600 i dużo więcej miejsca niż na Tracerze 700.
Zawieszenie na czarnym rewela. Czuć każdą nierówność nawierzchni, ale zero nerwowości. Jak na uniwersalnego podróżnika to zawieszenie lepsze niż w T900. Tracer 900 lepiej nadaje się do dzidowania na czarnym, obojętne prostym czy krętym, ale w sztormiaku bardziej uniwersalne.
Nie wiem, jak hamował poprzednik, ale ja do hamulców nic nie mam. Obojętne, czy asfalt i złoty siedemdziesiąt czy szuterek i kamory. Zwalnia zacnie, a ABS zdecydowanie pomaga, nie przeszkadza.
Później z Plecaczkiem szuterek i kamienista gruntówka. Trochę błota. Mimo fabrycznych opon jest dobrze. Nic nie dobija, raczej spokojny komfort, zero nerwa. W granicznej jest się jak podeprzeć nogą i nic się nie wali. Na szuterku i kamieniach wreszcie widzę jak kontrolka TC miga do mnie przyjaźnie. A już myślałem że się popsuło .
To wobec tego ideał?
Ale (chyba zawsze jest jakieś Ale): Problem na ten moment dla mnie nie do przeskoczenia. Mianowicie tak około 130-140 na 6-tym biegu wibracje dla mnie nie do zaakceptowania. Taka moja częstotliwość rezonansu, która powoduje zupełny mojej dupci dyskomfort. I dolnej części stóp też. Myślę, że to bardzo indywidualna sprawa i pewno większość ma swoje odczucia. Jak widać po ilości jeźdźców dużego sztorma niewielu to przeszkadza. A przecież to typowa prędkość przez ileś tam godzin. Więc problem dla mnie istotny. I obawa jak to będzie z małym sztormiakiem, bo przecież budowa silnika i całej maszyny bardzo podobna. Czyżby jednak Tracer wysuwał się na prowadzenie?
Kolejne „Ale” to zużycie paliwa. Przeczytałem, że sztormiątko małe nawet 400 łyka naraz, tymczasem, w sumie bez super szaleństw, to dużego trzeba było nakarmić po 320-350. A ja przyzwyczajony do zasięgu nawet 450-500 na małym wiaderku. I co teraz?
I teraz gwiazda! Faworyt!
DL650A
Czyli małe sztormiątko. Na początek mieszane uczucia, bo po 1000XT to ten mały A taki jakiś… golas jest. Gdzie koła ze szprychami? Osłony? Itp. Druga myśl, już po zajęciu miejsca, czy to na pewno 650? Przecież na wizus gabaryt taki sam, pozycja prawie identyczna, wymiary kanapy na oko te same, wygoda jak na dużym. I wrażenie, że i kilogramy podobne. Też zacne kowadło. Bardzo dobre wrażenie robi też zestaw wskaźników, bardzo podobny do tysiąca. Porównuję to do różnicy między małym i dużym Tracerem. W Suzuki niemal nie ma różnicy. Japońce zainwestowali w małego! Po rozgrzaniu na miasto. Trochę trzeba uważać, bo to końcówka docierania. Ale, i tu spore zaskoczenie, na mieście z litrem nie ma różnicy. Zarówno co do dynamiki jak i co do miejskiej dzielności. I jeden i drugi dzielnie pomyka między puszkami. Na dziurach czuć przewagę zawieszenia dużego, ale dramatycznej różnicy nie ma. Za to hamulce małego i dużego to istotna różnica. Są, robią robotę, i tyle. A teraz najważniejsze! Bez względu na prędkość czy obroty silnika wibracje nie powodują dyskomfortu moich czterech liter! Czyli jednak się da, a różnica w pojemności przekłada się na różnicę w aplitudzie czy też częstotliwości drgań. Już jest bardzo dobrze.
Dosyć przyjemności, Plecaczek na pokład. I pierwsza opinia Plecaczka o małym sztormiątku: a to taka uboga wersja tego poprzedniego? Mianowicie Plecaczek nie dostrzegł różnicy, a tak mechanicznie to on jest kumaty, inżynier jeden! Zdaniem Plecaczka, ta sama wygoda co w dużym, tak samo wygodne siedzenie, tak samo dużo miejsca i tak samo jest się czego trzymać. Czyli, że rozmiar ten sam. I jak tu nie wierzyć swoim odczuciom?
Dociążenie Plecaczkiem nie robi wrażenia na prowadzeniu się motocykla. Dociążenie tyłu nie jest problemem.
Na drogach gruntowych też w porządku. Mam nawet wrażenie, że zawieszenie DL650 jest lepsze na wyboje i wykroty niż to dużego sztormiaka. Myślę, że to wynik tego, że jest po prostu bardziej miękko zestrojone. Po takim bezasfalciu jedzie się bardzo fajnie, nie jest to może Transalp czy inna Tenera, ale też jest o niebo lepiej niż na obu Tracerach, że o CBF600 nie wspomnę.
Kolejny punkt na czekliście. Wyzerowany komputer po dwustu kilometrach miasta, ekspresówki i podmiasta pokazuje 4,1 l na 100 km. Czyli zakładane 380-400 bez tankowania jak najbardziej realne.
Czyżby to było to?
Ale: No cóż, tutaj z tym jest problem. Tak na siłę to sobie pomyślałem o szprychach, osłonach, gmolach. I że to tylko 650 a wiadomo, że motocykl to dopiero od litra itp., itd.
Podsumowanie:
- mały to prawie duży, tyle, że bez przeszkadzających mi wad (według moich subiektywnych odczuć niekumatego świeżaka),
- czasami mniej znaczy więcej (z pełnym szacunkiem dla braci większych w pojemności!),
- na pewno lepiej odpowiada moim potrzebom niż pozostałe, przetestowane, nieprawilne na tym forum maszyny,
- a na niedoskonałości wersji A najlepsze lekarstwo to odpowiednio ubrany DL650XAL8!
I ostatni element podsumowania. Testować, testować, testować przed zakupem. Żaden artykuł i tysiąc cudzych doświadczeń i odczuć nie powie Ci tyle ile Twoja doopa o testowanym sprzęcie!
A czemu biały? Okazało się, że na czarny kolor to chyba jestem za młody, a do żółtego… tak, wiem, żółte są najładniejsze, ale chyba nie chcę robić za kwiatek na łące. Bardzo tylko szkoda tych złotych kół szprychowych.
Teraz dla tych, którzy doczytali do tego miejsca kilka uwag po 6 tys. kilometrów.
1. Duży, wygodny sprzęt dla mnie i dla mojego Plecaczka. Trzy kufry, namiot, materac. Jest miejsce i jest wygodnie. Nie ma tłoku na siedzeniu. Nadal koleżanki Plecaczka wolą wygodne oparcie Givi Trekkera niż moje plecy. A może po prostu kanapa jest za duża?
2. Po dociążeniu maksymalnym, tj. Plecaczek i trzy kufry z zawartością, dynamika zauważalnie spada. I myślę, że w tym tkwi przewaga dużego. Mimo tego prędkość przelotowa tj. 130 km/h do osiągnięcia w momencie. Z wyprzedzaniem puszek, mimo obciążenia, też nie ma wielkiego problemu. Trzeba tylko odpowiednio redukować.
3. Sprzęt prowadzi się bardzo dobrze, komfort jazdy wysoki. Warunek to zmiana oryginalnej szyby na akcesoryjną. Ja mam Airflow i to był strzał w dziesiątkę. Co do osiągów. Maksymalnej nie testowałem. Jechałem około 170-180 wg GPS. Jednak nie było to komfortowe. Maksymalna, komfortowa prędkość to według mnie około 140-150 wg licznika. I tu zaskoczenie: trzy załadowane kufry, solo i da się 160 (wg licznika) bez shimmi. Z plecaczkiem 130, kufry, namiot, materac i zupełnie bez sensacji.
4. Solo i z centralnym na szutrze to luksus. Zawiecha pracuje optymalnie, nie dobija. TC wreszcie miga filuternie. Kamienie nie przeszkadzają, byle nie za duże i nie za ostre. Enduro to nie jest. Płytkie błoto nie przeszkadza. Piasku, głębszego błota nie lubimy. A mokrej trawy nie lubimy bardzo, bardzo! Uwaga! Mi na mokrej trawie nie działa TC, nawet w najczulszym ustawieniu. Zakopałem całą oponę z tyłu na mokrej trawie, a TC nie mrugnął nawet raz. Nie mówiąc już o redukcji momentu. Moje odczucie jest takie, że A40 to lepiej niż BW, ale to jeszcze nie Scorpio Trail II. Myślę, że warto o tym pamiętać kupując konia na fabrycznych podkowach.
5. Spalanie lepiej niż oczekiwania. Solo i jeden kufer, 50% miasto/ 50%trasa:
- oszczędnie ale nie emerycko: 4-4,5;
- dynamicznie, ale bez mega szaleństw: 4,5-5,
- z migającym TC i do odcinki oraz na autostradzie z Plecaczkiem i kuferkami, klamotami: 5-6.
Po 6 tysiącach według Fuelio (wpisane każde tankowanie) 4,88, według komputera pokładowego od początku 4,91. Czyli komputer pokładowy jest w tym względzie bardzo dokładny. Przy poszczególnych tankowaniach również zgodny z ilością zatankowanej wachy. Bardzo jestem zadowolony, bo spala mi średnio tylko litr więcej niż Varadero 125.
6. Teraz trochę o wadach, bo nie jest to sprzęt idealny. To jest proste, do bólu skuteczne, uniwersalne, trwałe narzędzie. Ale nie szwajcarski multitool tylko raczej ciesielski młotek, siekiera Fiskarsa czy szczapownica od Romanika.
- od początku coś się tłucze pod przednią czachą, badałem sprawdzałem, ja, serwis, nic niepokojącego nie widać, nie czuć na dotyk, a stuka,
- odgłosy pracy silnika bywają… ciekawe, tu postuka, tu popuka, zachrzęści, zapiszczy, dla mnie, motocyklowego i samochodowego fana Hondy, to ciągłe próby cierpliwości, oczywiście nic złego się nie dzieje, czyż nie pisałem wcześniej, że nie ma mientkiej gry? jest młotek, jest kowadło, jest V2 Suzuki, efekt być musi, trochę jeździłem na nowej SV650 z takim samym, nowym silnikiem, jest identycznie,
- trochę, na razie trochę, rdzewieje tłumik na spawach, trzeba będzie to obserwować,
Czyli zero zawodu, maksimum satysfakcji. Nic mniej i nic więcej niż było obiecane. Tylko tyle i aż tyle. Uwaga! Produkt o właściwościach uzależniających!
Zacznę od przedstawienia Białej Damy.
Co prawda trochę brudna ale:
- ta Biała Dama ubrudzić się nie boi,
- XT wygląda lepiej taka niż sterylnie czysta,
- koniec sezonu, to też pogoda nie rozpieszcza.
Zakupiona w 2018 roku z wyposażeniem właściwym dla wersji XT czyli:
- koła szprychowe, czarne, z oponami Bridgestone A40, czyli już lepsze niż poprzednio montowane BW, z którymi były problemy na mokrym,
- osłony dłoni oryginały Suzuki,
- osłona silnika plastikowa oryginał Suzuki.
Do tego jeszcze doszło trochę klamotów:
- szyba akcesoryjna Givi Airflow AF3112,
- gmole akcesoryjne Givi TN3101,
- poszerzenie stopni aluminiowe GIVI ES3101,
- stelaż kufra centralnego bez płyty: Givi SR3112, płyta Givi M5, monokey
- stelaż kufrów bocznych Givi PL3112, monokey
- kufer centralny Givi TRK52N Trekker monokey, oparcie Givi E133S,
- kufry boczne Givi TRK33N.
A teraz jak do tego zakupu doszło.
Pierwszymi moimi wrażeniami z testowania potencjalnych konkurentów podzieliłem się już w tym wątku w części z niesłusznymi maszynami pt.: Alternatywy 4...
Postanowiłem zastosować się do zasady, że potencjalny faworyt startuje ostatni. Po przetestowaniu wcześniej opisanych sprzętów przesiadłem się na nowego DL1000 XT, a na koniec świeżutki DL650AL8.
DL1000 XT 2018
Pierwsze wrażenie bardzo dobre, tym bardziej, że sprzęt w najsłuszniejszym żółtym kolorze. Do tego szprychowe koła z złotymi felgami. Bajka! Kawał kowadła, bez mientkiej gry. Wrażenie solidności. Tylko to siedzenie wykończone na żółto. Mimo mobilizacji, podeszwa prawego buta zostawia delikatną, czarną kreskę na ślicznej żółtości siedzenia. Na dalszą metę to nie będzie działać. Wygimnastykowany, wysoki da radę, ale niższy albo zmęczony po kilku setkach kilosów będzie smużył bucikami. Na mnie elementy konstrukcji dużego sztormiaka sprawiają wrażenie mało subtelnych ale za to solidnych. Po uruchomieniu silnika efekt się wzmaga. Zero subtelności, zero gry wstępnej, raczej miarowy łomot. Może nie kowali jak Ducati, ale nie jest to też dyskretne szemranie V2 Hondy.
Pozycja za sterami dla mnie po prostu optymalna. To nie jest wyrośnięta Afri dla tych powyżej średniej. I coś, co zrobiło na mnie doskonałe wrażenie czyli zestaw wskaźników. Szlag mnie trafia jak widzę te nowoczesne wyświetlacze cyfrowe. A… właśnie, że nie widzę! Nie widzę tych informacji, które są najważniejsze. Dziwne wynalazki obrotomierzopodobne. Owszem, jeśli kierownik lub kierowniczka mają sokoli wzrok dwudziestolatka i podzielność uwagi pracującej matki Polki, opiekującej się trojgiem dzieci, to coś tam widać na takich pseudowyświetlaczach. Ja zaś wiek mam słuszny i nic mi się nie podoba tak bardzo w tym temacie, jak klasyczna tarcza i wskazówka słusznych rozmiarów. Zresztą spróbujcie coś zobaczyć na wyświetlaczu Tracera 700 przy 150-160 km/h! Tym razem wszystko jest w porządku. Słuszny obrotomierz, reszta istotnych danych w uporządkowany sposób podana.
Całe szczęście, że sprzęt dotarty. Tylko trochę rozgrzać i już ekspresówka. Maszyna przyśpiesza bardzo fajnie, wkręca się na obroty dosyć chętnie. Przyśpieszenia dla mnie co najmniej wystarczające. Nie powalają na glebę jak w Tracerze 900, ale jest lepiej niż dobrze. Zwłaszcza przy wyprzedzaniu. Bez redukcji, na każdym biegu. Wystarczy maneta, nawet nie w opór, i jest sukces. Podczas jazdy z prędkością 150-170 stabilny, bez sensacji. Seryjna przednia szyba jednak do wymiany. Zaprojektuj turystyka i daj mu szybę do miasta! Średnio dobry pomysł. Poza tornadem za oryginalną szybą komfort jazdy, mimo prędkości, wysoki, wygodne siedzenie, optymalny trójkąt (kierownica, siedzenie, podnóżki). Po kilku godzinach jazdy dupa pozytywnego zdania nie zmienia, za wyjątkiem o którym poniżej.
Drugi etap testu, czyli Plecaczek na pokładzie. Moto nie zauważa zmiany obciążenia. Zupełnie inaczej niż Tracer 700. Dociążenie tyłu nie przeszkadza, a nawet taka myśl, że ktoś go zaprojektował do jazdy w dwie osoby. Pupcia Plecaczka zadowolona. Wiem, bo rozmawiałem. Z Plecaczkiem oczywiście. I tylko jeden problem (o ile to problem): z tyłu tyle miejsca, że Plecaczek do wygodnego siedzenia nie potrzebuje kontaktu z moimi plecami. Czyli nici z ocieractwa. Siedzenie również z tyłu bardzo obszerne i wygodne. Plecaczek sam spontanicznie krzyczy, że o niebo wygodniej niż na CBF600 i dużo więcej miejsca niż na Tracerze 700.
Zawieszenie na czarnym rewela. Czuć każdą nierówność nawierzchni, ale zero nerwowości. Jak na uniwersalnego podróżnika to zawieszenie lepsze niż w T900. Tracer 900 lepiej nadaje się do dzidowania na czarnym, obojętne prostym czy krętym, ale w sztormiaku bardziej uniwersalne.
Nie wiem, jak hamował poprzednik, ale ja do hamulców nic nie mam. Obojętne, czy asfalt i złoty siedemdziesiąt czy szuterek i kamory. Zwalnia zacnie, a ABS zdecydowanie pomaga, nie przeszkadza.
Później z Plecaczkiem szuterek i kamienista gruntówka. Trochę błota. Mimo fabrycznych opon jest dobrze. Nic nie dobija, raczej spokojny komfort, zero nerwa. W granicznej jest się jak podeprzeć nogą i nic się nie wali. Na szuterku i kamieniach wreszcie widzę jak kontrolka TC miga do mnie przyjaźnie. A już myślałem że się popsuło .
To wobec tego ideał?
Ale (chyba zawsze jest jakieś Ale): Problem na ten moment dla mnie nie do przeskoczenia. Mianowicie tak około 130-140 na 6-tym biegu wibracje dla mnie nie do zaakceptowania. Taka moja częstotliwość rezonansu, która powoduje zupełny mojej dupci dyskomfort. I dolnej części stóp też. Myślę, że to bardzo indywidualna sprawa i pewno większość ma swoje odczucia. Jak widać po ilości jeźdźców dużego sztorma niewielu to przeszkadza. A przecież to typowa prędkość przez ileś tam godzin. Więc problem dla mnie istotny. I obawa jak to będzie z małym sztormiakiem, bo przecież budowa silnika i całej maszyny bardzo podobna. Czyżby jednak Tracer wysuwał się na prowadzenie?
Kolejne „Ale” to zużycie paliwa. Przeczytałem, że sztormiątko małe nawet 400 łyka naraz, tymczasem, w sumie bez super szaleństw, to dużego trzeba było nakarmić po 320-350. A ja przyzwyczajony do zasięgu nawet 450-500 na małym wiaderku. I co teraz?
I teraz gwiazda! Faworyt!
DL650A
Czyli małe sztormiątko. Na początek mieszane uczucia, bo po 1000XT to ten mały A taki jakiś… golas jest. Gdzie koła ze szprychami? Osłony? Itp. Druga myśl, już po zajęciu miejsca, czy to na pewno 650? Przecież na wizus gabaryt taki sam, pozycja prawie identyczna, wymiary kanapy na oko te same, wygoda jak na dużym. I wrażenie, że i kilogramy podobne. Też zacne kowadło. Bardzo dobre wrażenie robi też zestaw wskaźników, bardzo podobny do tysiąca. Porównuję to do różnicy między małym i dużym Tracerem. W Suzuki niemal nie ma różnicy. Japońce zainwestowali w małego! Po rozgrzaniu na miasto. Trochę trzeba uważać, bo to końcówka docierania. Ale, i tu spore zaskoczenie, na mieście z litrem nie ma różnicy. Zarówno co do dynamiki jak i co do miejskiej dzielności. I jeden i drugi dzielnie pomyka między puszkami. Na dziurach czuć przewagę zawieszenia dużego, ale dramatycznej różnicy nie ma. Za to hamulce małego i dużego to istotna różnica. Są, robią robotę, i tyle. A teraz najważniejsze! Bez względu na prędkość czy obroty silnika wibracje nie powodują dyskomfortu moich czterech liter! Czyli jednak się da, a różnica w pojemności przekłada się na różnicę w aplitudzie czy też częstotliwości drgań. Już jest bardzo dobrze.
Dosyć przyjemności, Plecaczek na pokład. I pierwsza opinia Plecaczka o małym sztormiątku: a to taka uboga wersja tego poprzedniego? Mianowicie Plecaczek nie dostrzegł różnicy, a tak mechanicznie to on jest kumaty, inżynier jeden! Zdaniem Plecaczka, ta sama wygoda co w dużym, tak samo wygodne siedzenie, tak samo dużo miejsca i tak samo jest się czego trzymać. Czyli, że rozmiar ten sam. I jak tu nie wierzyć swoim odczuciom?
Dociążenie Plecaczkiem nie robi wrażenia na prowadzeniu się motocykla. Dociążenie tyłu nie jest problemem.
Na drogach gruntowych też w porządku. Mam nawet wrażenie, że zawieszenie DL650 jest lepsze na wyboje i wykroty niż to dużego sztormiaka. Myślę, że to wynik tego, że jest po prostu bardziej miękko zestrojone. Po takim bezasfalciu jedzie się bardzo fajnie, nie jest to może Transalp czy inna Tenera, ale też jest o niebo lepiej niż na obu Tracerach, że o CBF600 nie wspomnę.
Kolejny punkt na czekliście. Wyzerowany komputer po dwustu kilometrach miasta, ekspresówki i podmiasta pokazuje 4,1 l na 100 km. Czyli zakładane 380-400 bez tankowania jak najbardziej realne.
Czyżby to było to?
Ale: No cóż, tutaj z tym jest problem. Tak na siłę to sobie pomyślałem o szprychach, osłonach, gmolach. I że to tylko 650 a wiadomo, że motocykl to dopiero od litra itp., itd.
Podsumowanie:
- mały to prawie duży, tyle, że bez przeszkadzających mi wad (według moich subiektywnych odczuć niekumatego świeżaka),
- czasami mniej znaczy więcej (z pełnym szacunkiem dla braci większych w pojemności!),
- na pewno lepiej odpowiada moim potrzebom niż pozostałe, przetestowane, nieprawilne na tym forum maszyny,
- a na niedoskonałości wersji A najlepsze lekarstwo to odpowiednio ubrany DL650XAL8!
I ostatni element podsumowania. Testować, testować, testować przed zakupem. Żaden artykuł i tysiąc cudzych doświadczeń i odczuć nie powie Ci tyle ile Twoja doopa o testowanym sprzęcie!
A czemu biały? Okazało się, że na czarny kolor to chyba jestem za młody, a do żółtego… tak, wiem, żółte są najładniejsze, ale chyba nie chcę robić za kwiatek na łące. Bardzo tylko szkoda tych złotych kół szprychowych.
Teraz dla tych, którzy doczytali do tego miejsca kilka uwag po 6 tys. kilometrów.
1. Duży, wygodny sprzęt dla mnie i dla mojego Plecaczka. Trzy kufry, namiot, materac. Jest miejsce i jest wygodnie. Nie ma tłoku na siedzeniu. Nadal koleżanki Plecaczka wolą wygodne oparcie Givi Trekkera niż moje plecy. A może po prostu kanapa jest za duża?
2. Po dociążeniu maksymalnym, tj. Plecaczek i trzy kufry z zawartością, dynamika zauważalnie spada. I myślę, że w tym tkwi przewaga dużego. Mimo tego prędkość przelotowa tj. 130 km/h do osiągnięcia w momencie. Z wyprzedzaniem puszek, mimo obciążenia, też nie ma wielkiego problemu. Trzeba tylko odpowiednio redukować.
3. Sprzęt prowadzi się bardzo dobrze, komfort jazdy wysoki. Warunek to zmiana oryginalnej szyby na akcesoryjną. Ja mam Airflow i to był strzał w dziesiątkę. Co do osiągów. Maksymalnej nie testowałem. Jechałem około 170-180 wg GPS. Jednak nie było to komfortowe. Maksymalna, komfortowa prędkość to według mnie około 140-150 wg licznika. I tu zaskoczenie: trzy załadowane kufry, solo i da się 160 (wg licznika) bez shimmi. Z plecaczkiem 130, kufry, namiot, materac i zupełnie bez sensacji.
4. Solo i z centralnym na szutrze to luksus. Zawiecha pracuje optymalnie, nie dobija. TC wreszcie miga filuternie. Kamienie nie przeszkadzają, byle nie za duże i nie za ostre. Enduro to nie jest. Płytkie błoto nie przeszkadza. Piasku, głębszego błota nie lubimy. A mokrej trawy nie lubimy bardzo, bardzo! Uwaga! Mi na mokrej trawie nie działa TC, nawet w najczulszym ustawieniu. Zakopałem całą oponę z tyłu na mokrej trawie, a TC nie mrugnął nawet raz. Nie mówiąc już o redukcji momentu. Moje odczucie jest takie, że A40 to lepiej niż BW, ale to jeszcze nie Scorpio Trail II. Myślę, że warto o tym pamiętać kupując konia na fabrycznych podkowach.
5. Spalanie lepiej niż oczekiwania. Solo i jeden kufer, 50% miasto/ 50%trasa:
- oszczędnie ale nie emerycko: 4-4,5;
- dynamicznie, ale bez mega szaleństw: 4,5-5,
- z migającym TC i do odcinki oraz na autostradzie z Plecaczkiem i kuferkami, klamotami: 5-6.
Po 6 tysiącach według Fuelio (wpisane każde tankowanie) 4,88, według komputera pokładowego od początku 4,91. Czyli komputer pokładowy jest w tym względzie bardzo dokładny. Przy poszczególnych tankowaniach również zgodny z ilością zatankowanej wachy. Bardzo jestem zadowolony, bo spala mi średnio tylko litr więcej niż Varadero 125.
6. Teraz trochę o wadach, bo nie jest to sprzęt idealny. To jest proste, do bólu skuteczne, uniwersalne, trwałe narzędzie. Ale nie szwajcarski multitool tylko raczej ciesielski młotek, siekiera Fiskarsa czy szczapownica od Romanika.
- od początku coś się tłucze pod przednią czachą, badałem sprawdzałem, ja, serwis, nic niepokojącego nie widać, nie czuć na dotyk, a stuka,
- odgłosy pracy silnika bywają… ciekawe, tu postuka, tu popuka, zachrzęści, zapiszczy, dla mnie, motocyklowego i samochodowego fana Hondy, to ciągłe próby cierpliwości, oczywiście nic złego się nie dzieje, czyż nie pisałem wcześniej, że nie ma mientkiej gry? jest młotek, jest kowadło, jest V2 Suzuki, efekt być musi, trochę jeździłem na nowej SV650 z takim samym, nowym silnikiem, jest identycznie,
- trochę, na razie trochę, rdzewieje tłumik na spawach, trzeba będzie to obserwować,
Czyli zero zawodu, maksimum satysfakcji. Nic mniej i nic więcej niż było obiecane. Tylko tyle i aż tyle. Uwaga! Produkt o właściwościach uzależniających!