Ja w takim razie podzielę się moimi odczuciami dotyczącymi pierwszego kontaktu z mechanikami Autoryzowanego Serwisu Motocykli "Rider" w Krakowie.
Mając około 600 km. przebiegu od nowości (w marcu tego roku) podjechałem na serwis, by zapytać czy aby łańcuch nie wymaga naciągu i jest jeszcze w dostatecznym stanie nasmarowany.
Z warsztatu wyszedł nieco zniecierpliwiony Pan mechanik ciągnąc za sobą podnośnik typu żabka, następnie w mgnieniu oka włożył go pod mocowanie tylnego wahacza i podniósł motocykl, który opierał się wtedy tylko na tym podnośniku, przednim kole i nóżce bocznej (nie posiadam jeszcze centralki).
Po sprawdzeniu stwierdził iż łańcuch naciągną przy pierwszym przeglądzie, wtedy też po tysiącu km. zostanie on przesmarowany.
Pomijam już dosyć amatorski sposób podnoszenia motocykla mając nieopodal podnośniki motocyklowe, problem w tym że mechanik włożył pod DL-a stary podnośnik mający łapę z ostrymi zębami, bez żadnej podkładki, gumy itd. co spowodowało zarysowanie i wżery spodniej części tego elementu
Wkurzyłem się i zwróciłem uwagę na brak tak zwanej kultury technicznej, oraz dbałości o własność klienta.
Niedawno miałem pierwszy przegląd podczas którego wymieniono stojan alternatora, prosiłem też o zainstalowanie gniazdka USB.
Przegląd wykonano, gniazdo zamocowano na kierownicy w ten sposób iż nieosłonięte kable zostały dociśnięte do chromowanej śruby półki, co po pewnym czasie z powodu drgań motocykla mogło powodować ich przetarcie i zwarcie, podjechałem więc dziś na serwis celem poprawy tego mocowania i ewentualnie przeniesienia gniazda na obudowę czachy przy zegarach, to ostatnie rozwiązanie mi odradzono ze względu na możliwość pękania obudowy i motanie się kabla przy skrętach.
Mechanik poprawił okablowanie poprzez.. zaizolowanie kabli taśmą izolacyjną, co "wspaniale" kontrastuje z piękną kierownicą
Po przyjeździe do garażu stwierdziłem dwa zarysowania plastikowej obudowy czachy przy kolumnie kierowniczej, jakby Panu mechanikowi odbiły kleszczyki podczas przycinania plastikowej opaski przy kablu głównej wiązki..
Zacząłem się więc zastanawiać co robić ? zmienić serwis i jeździć gdzieś daleko za Kraków, a może przy kolejnych przeglądach mam stać i patrzeć im na ręce ?
To już kolejny przypadek gdy tzw. "paprok" (tak nazywam mechaników niedbaluchów) nie potrafi zrobić jednej prostej czynności serwisowej by nie pokaleczyć motocykla i jak tu wierzyć w autoryzowane serwisy ?
Ciekaw jestem jak Wy byście zareagowali przy tak niefrasobliwym podejściu do Waszego nowego sprzętu ?
Pozdrawiam