Alternatywy 4 czyli kręta droga do V-Strom. Długi.
: 20 sty 2019, 01:32
Już po przywitalni, więc można popełnić pierwszego merytorycznego posta. Będzie o tym jak ostatecznie trafiłem na siodło V-Strom 650. Zamierzam podzielić się swoimi osobistymi odczuciami i doświadczeniem.
Jak tylko pojawiła się możliwość legalnego prowadzenia motocykla przez posiadaczy kategorii B to od razu zakupiłem najlepsze na świecie 125. Oczywiście mowa o Hondzie XL125V Varadero. Kosztowała naprawdę dużo kasy, ale warta była każdej wydanej na nią złotówki. Mimo zakupu u handlarza, i to motocykla sprowadzonego z Włoch, niski przebieg okazał się być, ku mojemu zaskoczeniu, prawdziwy. Stan techniczny adekwatny do przebiegu i bez niespodzianek. Jedynie trzeba było wymienić opony, bo założone oryginały z pierwszego montażu miały co prawda bieżnik w doskonałym stanie, ale były już zdecydowanie zbyt twarde. Założone pirelki Scorpio Trail na kilka lat załatwiły temat, zarówno na asfalcie jak i na gruntowych, szutrowych drogach. Trochę gorzej na mokrej trawie i piasku.
Zalety małego wiadra:
- duży, dorosły facet wygląda na nim godnie, dwa duże z oglądu cylindry robią wizualną robotę, nawet część motocyklistów bierze go za większą pojemność,
- bardzo wygodny do dłuższych wyjazdów, nawet w dwie osoby, 500-600 km na strzał to nie problem,
- zadowalające osiągi, oczywiście jak na 125, KTM co prawda szybszy, ale i tak da się wyprzedzać TIRy i jechać autostradą,
- bardzo wysoka kultura pracy silnika, skrzyni biegów,
- świetna jakość wykonania i trwałość, Honda w każdym calu.
Wady małego wiadra:
- ciężki,
- mimo tego, że to jedynie 125, to mi zjadał łańcuchy, dopiero złoty DiD dał mu rady.
Po prawie 22 tys. km. znalazł nowego, poważnego właściciela. Jak większość jeźdźców XL125V nabrałem chęci na więcej i pojawił się dokument z A. A po nim szereg pomysłów na to, czym zastąpić wyjątkowe Varadero. Założenia: sprzęt dla faceta średniego wzrostu, średniej wagi i dla plecaczka niższego i mniejszego
. Na codzienne dojazdy do pracy i na bliższe i dalsze wyprawy, również z namiotem. Głównie na asfalt, od czasu do czasu na drogę gruntową, szutrową. Najpierw myślałem o świeżym Transalpie. Ale tutaj nie spodobała mi się zbyt niska moc, zwłaszcza na wyjazdy z plecaczkiem. Dodatkowo to jednak asfalt miał być priorytetem. Kolejnym pomysłem było małe sztormiątko. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie przekonał się doświadczalnie, czy to na pewno optymalny pomysł. Oczywiście, przestudiowałem różne fora, zarówno sztormowców, jak i jeźdźców innych maszyn. Później czas na jazdy próbne różnymi maszynami. I spostrzeżenia z nich.
CBF600
Świetna maszyna. Bardzo dobrze wykonana, dzielnie znosząca upływ czasu. Równo pracująca rzędowa czwórka. Prawie zero wibracji, liniowe rozwijanie mocy, przyśpiesza tak samo na każdym biegu. Jak elektryk. Nawet taka myśl: po co tyle biegów? Niskie zużycie paliwa, wystarczająca dynamika, całkiem nieźle utrzymuje wysoką prędkość w trasie. Bardzo stabilna. Zero nerwowości nawet z kompletem kufrów.
Ale: Trochę tak bez ekscytacji. Kierowca ma wygodnie, natomiast plecaczek na trasie do Chorwacji ogłosił bunt, który przerwały dopiero poduszki zakupione po drodze. I mimo wszystko okazał się zbyt niski. Na dodatek średnio sobie radzi na gorszych, zwłaszcza gruntowych drogach. Jednak nie to.
NC750X manual nożny
Honda! Prawdziwa, z odpowiadającą marce jakością wykonania. Mimo to jakaś taka okazała się drobna i lekka. Pozycja dla mnie optymalna, wygodna. Silnik daje duży moment, fajne przyśpieszanie, którego koniec zawsze mnie zaskakiwał. Bardzo dobra praca skrzyni biegów. Bardzo niskie zużycie paliwa. Byłem zaskoczony jak tankowałem po dłuższej jeździe testowej. Prowadzi się stabilnie, nawet przy prędkościach autostradowych.
Ale: Rumakowanie szybko się kończy. Gdyby miał siedem biegów? Może z DCT byłby lepszy, ale automat nie dla mnie. Stosunkowo mało miejsca dla plecaczka. Plecaczek wyraźnie to manifestował. Poza tym miałem wrażenie niskiej ładowności. Z plecaczkiem dobijało zawieszenie, a gdzie jeszcze komplet kufrów? Miałem też wrażenie, że mimo wyglądu szutrowe drogi nie dla tego motocykla. Wydaje mi się, że to motocykl, który szybko można opanować. A co po dwóch miesiącach? Nuda Panie, nuda!
Tracer 700
Ten miał być najpoważniejszym konkurentem. W związku z tym sprzęt pożyczony na cały dzień, a trasa urozmaicona, bez i z plecaczkiem. Wykonanie całkiem niezłe, chociaż spawy, spasowanie itp. trochę gorsze niż u Hondy. Siedzi się trochę bardziej pochylonym do przodu, taka bardziej aktywna pozycja niż w typowych enduroturystykach. Kręgosłup ma trochę lżej, natomiast nadgarstki pracują ciężej. Silnik świetny, ciągnie jak wariat, trochę drga, jak to twin rzędowy, ale bez problemów. Zawieszenie stosunkowo twarde, zdecydowanie na asfalt, nie na szutry czy gruntówki. Świetny sprzęt do miasta i do filtrowania na zapchanej ekspresówce. Trochę spalił, ale tragedii nie było.
Ale: Tył jakiś taki filigranowy. Zbyt mało miejsca dla plecaczka. Miałem też wrażenie, że będzie ciężko solidnie zamocować komplet kufrów, już sam bagażnik taki delikatny. Brak TC, a miałem wrażenie, że na gorszej nawierzchni by się przydał. Na ekspresówce przy większej prędkości nerwowy, zwłaszcza z pasażerem. Miałem wrażenie, że źle znosi obciążenie tyłu. Wyświetlacz to zdecydowanie słaby element tego sprzęta. Myślę, że w MT07 jeszcze daje radę, natomiast na trasie zupełnie nie spełnia swojej roli. Wziąłbym, gdyby nie wyświetlacz i gdybym potrzebował sprzęta wyłącznie na dojazdy do roboty i weekendowe pojeżdżawki solo po asfalcie.
Tracer 900
Dla mnie kosmos. Duży, dużo miejsca z przodu i tyłu. Silnik bajka i poezja. Rewelacyjna skrzynia biegów. Wybór agresywnej mapy powoduje ciary przy przyśpieszaniu. Kontrola trakcji miga nawet na suchym asfalcie. Rewelacyjne zawieszenie. Czuć wszystko! Pełna kontrola. Dobra jakość wykonania, lepsza niż w 700. Plecaczek zadowolony, tyle tylko, że mówi, że bez kufra z oparciem z tyłu się boi, bo przyśpieszenia okrutne. Wyświetlacz bardzo dobry, nadaje się do turystyka, czytelny. Mi jednak zdecydowanie bardziej podoba się klasyczny obrotomierz z wskazówką.
Ale: Mocy dość, że aż za dużo. Lubi wypić, i to sporo. Jednak wyłącznie asfalt, z szutrem i gruntówkami się nie lubi. Zresztą też żal takim zjeżdżać z asfaltu. Ładny taki. Może kiedyś w wersji GT, jak przestanę się szlajać po drogach piątej kategorii odśnieżania!
Niken
Taka ciekawostka. Chyba już wszystko o nim napisano. Doskonale się bawiłem dzięki deszczowi i agresywnej mapie. Dwa koła z przodu i odpowiednie ustawienie trakcji pozwala zakręty robić slajdami. Pierwszy raz w moim motocyklowym życiu. Przód trzyma rewelacyjnie, miałem wrażenie, że dziury czuje się połowę słabiej. Przód na początku zdaje się być ciężki i tępy, później to znika. Dużo miejsca, również dla plecaczka. Myślę, że fajnie wyglądałby z kompletem kufrów, czekam na wersję GT.
Ale: Spora kasa, duży ciężar i spory apetyt. Na pewno lans na najwyższym poziomie, ale w podróżowaniu nie o to chodzi, przynajmniej mi. Okazało się, że całkiem dobrze radzi sobie poza asfaltem. Enduro to nie jest, ale dwa koła z przodu fajnie pracują na nierównościach, mimo że są małe.
Podsumowanie:
Teraz nie wyobrażam sobie wybrania modelu motocykla bez jazd próbnych i porównania kilku kandydatów. Łatwiej w przypadku nowych motocykli, trudniej w przypadku używanych. Sam jednak korzystałem również z wypożyczalni, gdzie są i te nieco starsze. Myślę, że zdecydowanie warto ponieść koszty wypożyczenia i wypróbowania. Doświadczenia innych są ważne i warto się z nimi zapoznać. Jednak nic nie zastąpi własnoręcznych i własnodupnych eksperymentów.
Konsekwencja jazd testowych, również oczywiście V-Strom 650 i 1000, to zakup małej, białej Suzi w wersji XT. W niczym nie była najlepsza, ale we wszystkim wystarczająco dobra. Na tyle, by skusić kolejnego ujeżdżacza małego wiadra. Ale to przecież miało być o innych motocyklach.
Jak tylko pojawiła się możliwość legalnego prowadzenia motocykla przez posiadaczy kategorii B to od razu zakupiłem najlepsze na świecie 125. Oczywiście mowa o Hondzie XL125V Varadero. Kosztowała naprawdę dużo kasy, ale warta była każdej wydanej na nią złotówki. Mimo zakupu u handlarza, i to motocykla sprowadzonego z Włoch, niski przebieg okazał się być, ku mojemu zaskoczeniu, prawdziwy. Stan techniczny adekwatny do przebiegu i bez niespodzianek. Jedynie trzeba było wymienić opony, bo założone oryginały z pierwszego montażu miały co prawda bieżnik w doskonałym stanie, ale były już zdecydowanie zbyt twarde. Założone pirelki Scorpio Trail na kilka lat załatwiły temat, zarówno na asfalcie jak i na gruntowych, szutrowych drogach. Trochę gorzej na mokrej trawie i piasku.
Zalety małego wiadra:
- duży, dorosły facet wygląda na nim godnie, dwa duże z oglądu cylindry robią wizualną robotę, nawet część motocyklistów bierze go za większą pojemność,
- bardzo wygodny do dłuższych wyjazdów, nawet w dwie osoby, 500-600 km na strzał to nie problem,
- zadowalające osiągi, oczywiście jak na 125, KTM co prawda szybszy, ale i tak da się wyprzedzać TIRy i jechać autostradą,
- bardzo wysoka kultura pracy silnika, skrzyni biegów,
- świetna jakość wykonania i trwałość, Honda w każdym calu.
Wady małego wiadra:
- ciężki,
- mimo tego, że to jedynie 125, to mi zjadał łańcuchy, dopiero złoty DiD dał mu rady.
Po prawie 22 tys. km. znalazł nowego, poważnego właściciela. Jak większość jeźdźców XL125V nabrałem chęci na więcej i pojawił się dokument z A. A po nim szereg pomysłów na to, czym zastąpić wyjątkowe Varadero. Założenia: sprzęt dla faceta średniego wzrostu, średniej wagi i dla plecaczka niższego i mniejszego

CBF600
Świetna maszyna. Bardzo dobrze wykonana, dzielnie znosząca upływ czasu. Równo pracująca rzędowa czwórka. Prawie zero wibracji, liniowe rozwijanie mocy, przyśpiesza tak samo na każdym biegu. Jak elektryk. Nawet taka myśl: po co tyle biegów? Niskie zużycie paliwa, wystarczająca dynamika, całkiem nieźle utrzymuje wysoką prędkość w trasie. Bardzo stabilna. Zero nerwowości nawet z kompletem kufrów.
Ale: Trochę tak bez ekscytacji. Kierowca ma wygodnie, natomiast plecaczek na trasie do Chorwacji ogłosił bunt, który przerwały dopiero poduszki zakupione po drodze. I mimo wszystko okazał się zbyt niski. Na dodatek średnio sobie radzi na gorszych, zwłaszcza gruntowych drogach. Jednak nie to.
NC750X manual nożny

Honda! Prawdziwa, z odpowiadającą marce jakością wykonania. Mimo to jakaś taka okazała się drobna i lekka. Pozycja dla mnie optymalna, wygodna. Silnik daje duży moment, fajne przyśpieszanie, którego koniec zawsze mnie zaskakiwał. Bardzo dobra praca skrzyni biegów. Bardzo niskie zużycie paliwa. Byłem zaskoczony jak tankowałem po dłuższej jeździe testowej. Prowadzi się stabilnie, nawet przy prędkościach autostradowych.
Ale: Rumakowanie szybko się kończy. Gdyby miał siedem biegów? Może z DCT byłby lepszy, ale automat nie dla mnie. Stosunkowo mało miejsca dla plecaczka. Plecaczek wyraźnie to manifestował. Poza tym miałem wrażenie niskiej ładowności. Z plecaczkiem dobijało zawieszenie, a gdzie jeszcze komplet kufrów? Miałem też wrażenie, że mimo wyglądu szutrowe drogi nie dla tego motocykla. Wydaje mi się, że to motocykl, który szybko można opanować. A co po dwóch miesiącach? Nuda Panie, nuda!
Tracer 700
Ten miał być najpoważniejszym konkurentem. W związku z tym sprzęt pożyczony na cały dzień, a trasa urozmaicona, bez i z plecaczkiem. Wykonanie całkiem niezłe, chociaż spawy, spasowanie itp. trochę gorsze niż u Hondy. Siedzi się trochę bardziej pochylonym do przodu, taka bardziej aktywna pozycja niż w typowych enduroturystykach. Kręgosłup ma trochę lżej, natomiast nadgarstki pracują ciężej. Silnik świetny, ciągnie jak wariat, trochę drga, jak to twin rzędowy, ale bez problemów. Zawieszenie stosunkowo twarde, zdecydowanie na asfalt, nie na szutry czy gruntówki. Świetny sprzęt do miasta i do filtrowania na zapchanej ekspresówce. Trochę spalił, ale tragedii nie było.
Ale: Tył jakiś taki filigranowy. Zbyt mało miejsca dla plecaczka. Miałem też wrażenie, że będzie ciężko solidnie zamocować komplet kufrów, już sam bagażnik taki delikatny. Brak TC, a miałem wrażenie, że na gorszej nawierzchni by się przydał. Na ekspresówce przy większej prędkości nerwowy, zwłaszcza z pasażerem. Miałem wrażenie, że źle znosi obciążenie tyłu. Wyświetlacz to zdecydowanie słaby element tego sprzęta. Myślę, że w MT07 jeszcze daje radę, natomiast na trasie zupełnie nie spełnia swojej roli. Wziąłbym, gdyby nie wyświetlacz i gdybym potrzebował sprzęta wyłącznie na dojazdy do roboty i weekendowe pojeżdżawki solo po asfalcie.
Tracer 900
Dla mnie kosmos. Duży, dużo miejsca z przodu i tyłu. Silnik bajka i poezja. Rewelacyjna skrzynia biegów. Wybór agresywnej mapy powoduje ciary przy przyśpieszaniu. Kontrola trakcji miga nawet na suchym asfalcie. Rewelacyjne zawieszenie. Czuć wszystko! Pełna kontrola. Dobra jakość wykonania, lepsza niż w 700. Plecaczek zadowolony, tyle tylko, że mówi, że bez kufra z oparciem z tyłu się boi, bo przyśpieszenia okrutne. Wyświetlacz bardzo dobry, nadaje się do turystyka, czytelny. Mi jednak zdecydowanie bardziej podoba się klasyczny obrotomierz z wskazówką.
Ale: Mocy dość, że aż za dużo. Lubi wypić, i to sporo. Jednak wyłącznie asfalt, z szutrem i gruntówkami się nie lubi. Zresztą też żal takim zjeżdżać z asfaltu. Ładny taki. Może kiedyś w wersji GT, jak przestanę się szlajać po drogach piątej kategorii odśnieżania!
Niken
Taka ciekawostka. Chyba już wszystko o nim napisano. Doskonale się bawiłem dzięki deszczowi i agresywnej mapie. Dwa koła z przodu i odpowiednie ustawienie trakcji pozwala zakręty robić slajdami. Pierwszy raz w moim motocyklowym życiu. Przód trzyma rewelacyjnie, miałem wrażenie, że dziury czuje się połowę słabiej. Przód na początku zdaje się być ciężki i tępy, później to znika. Dużo miejsca, również dla plecaczka. Myślę, że fajnie wyglądałby z kompletem kufrów, czekam na wersję GT.
Ale: Spora kasa, duży ciężar i spory apetyt. Na pewno lans na najwyższym poziomie, ale w podróżowaniu nie o to chodzi, przynajmniej mi. Okazało się, że całkiem dobrze radzi sobie poza asfaltem. Enduro to nie jest, ale dwa koła z przodu fajnie pracują na nierównościach, mimo że są małe.
Podsumowanie:
Teraz nie wyobrażam sobie wybrania modelu motocykla bez jazd próbnych i porównania kilku kandydatów. Łatwiej w przypadku nowych motocykli, trudniej w przypadku używanych. Sam jednak korzystałem również z wypożyczalni, gdzie są i te nieco starsze. Myślę, że zdecydowanie warto ponieść koszty wypożyczenia i wypróbowania. Doświadczenia innych są ważne i warto się z nimi zapoznać. Jednak nic nie zastąpi własnoręcznych i własnodupnych eksperymentów.
Konsekwencja jazd testowych, również oczywiście V-Strom 650 i 1000, to zakup małej, białej Suzi w wersji XT. W niczym nie była najlepsza, ale we wszystkim wystarczająco dobra. Na tyle, by skusić kolejnego ujeżdżacza małego wiadra. Ale to przecież miało być o innych motocyklach.