Temat chyba zdecydowanie dla miłośników jedynej słusznej marki/modelu . Miał okazje już ktoś porównać nowy model 650 tj po 2017r z modelem w starej budzie czyli 2004 do 2011?
Pytanie dedykuje do posiadaczy obu modeli, ktorzy z perspektywy przejechanych kilometrów wypunktują wady i zalety poszczególnych.
1. Dodana trakcja (2 tryby, normal i tzw Rain oraz OFF)
2. Zmiana charakterystyki 71 KM (poprzedni 68 KM) 2 Nm więcej
3. 5 mm niższe siedznie, minimalnie krótszy
4. Minimalna większa prędkośc maksymalna (węzsza szyba 2 koniki wiecej)
5. Pojedyńcza lampa, inne zegary, zapalniczka w standardzie
Od 2017 trochę lepsze hamulce aniżeli w poprzednich wersjach, dodany eko dynks w schowku pod kanapą tzn. pochłaniacz oparów benzyny o ile dobrze pamiętam, ten schowek od tamtej pory jest symboliczny, i jakieś eko mody w wydechu. Czacha w tym modelu węższa i gorzej chroni od wiatru w porównaniu z poprzednimi wersjami. W opinii większości użytkowników ochrona była najlepsza w I gen.
DL650 2013 -> DL1000 2016 -> R1200GS Adv 2016 czyli Mniejszość Niemiecka
Z tego co wyczytałem to jednak w nowym fotel jest wyżej. Pytanie zadałem w kontekście dłuższych wycieczek, może wypraw. Starszy brat nowego Vstroma był dla mnie synonimem wygody, zwłaszcza po przesiadce na przecinaka. Jeśli nowy nie odbiega znacząco od poprzednika to dla mnie byłby ideał. A już w ogóle nie wyobrażam sobie, że mógłby być wygodniejszy
Kiedyś miałem zajawkę na sporta. I to dużą zajawkę. Nie wytrzymała około 10-sekundowej próby podczas której usiadłem tylko na jakiejś R6 kolegi. Usiadłem chwyciłem kierownicę, posiedziałem kilka sekund i zdziwiłem się jak ludzie mogą na takich jeździć. Było to parę lat temu. Od tamtej pory nigdy więcej nie miałem chęci ani przymierzenia się do sporta, ani tym bardziej kupna
Ja nie stwierdziłem tego po przejażdżce 10 kilometrowej, a nawet po przejechaniu 50. Dopiero przebieg turustyczny dał mi popalić. Dla zatwardziałych wielbicieli są oczywiście dedykowane akcesoria podnoszące komfort podróżowania, ale nie oszukujmy się, nie jest to motocykl na dalekie trasy. Tymbardziej podziwiam tych, którzy zjeżdżają tym modelem całą Europe.
Byłem sportem na zlocie w Karpaczu, tam jakaś traska po Czeskich winklach i drodze stu zakrętów. Potem powrót do Skawiny, parę setek km zleciało bes problemów. Pewnie że do dalekich wyjazdów turystyk wygodniejszy, ale jednak sport jest do winkli stworzony, to jak się układa na nim do zakrętu i jak się go pokonuje - inny świat.
Haja nie jest typowym sportem, bo jest za ciężka. Ból dupy po wyczerpującej dniówce na sztormiaku jest niczym w porównaniu do bólu kręgosłupa szyjnego, rąk w barkach i nadgarstków podczas nienaturalnej pozycji siedzącej na motocyklu. Doznania jaknajbardziej subiektywne. Znam osoby, które robią naście tysięcy rocznie na podobnych motocyklach i to niekoniecznie w koło komina