UWAGA UWAGA UWAGA

Uruchomiliśmy zrzutkę dla kolegi Zibic
Zrzutka pod linkiem:
https://zrzutka.pl/yz5grd
Jakby ktoś chciał wspomóc kolegę w trudnych chwilach to będziemy wdzięczni


Naszemu koledze Zibic`owi ukradziono w nocy motocykl w Przesiece.
Proszę o udostęopnianie tej informacji na wszelkich forach, facebookach, instagramach.
W kupie siła a nóż widelec coś pomoże
Jak tylko od Zibic dostanę zdjęcia i szczególowe informacje o motocyklu od razu umieszczę je w poście poniżej

topic7406.html

Egzamin na PJ WORD - wasze wspomnienia

Forum na tematy których nie ma w innych częściach forum
Awatar użytkownika
KroQ
A+B
Posty: 523
Rejestracja: 16 lip 2020, 05:57
Lokalizacja: R@dlin

Egzamin na PJ WORD - wasze wspomnienia

Post autor: KroQ »

Przeglądając forum nie widziałem nigdzie takiego wątku.
Może warto wysilić się na chwilę wspomnień i napisać - jak to było w Waszym przypadku. Jako pierwszy może swoje wspomnienia opiszę ja, aby ku radości reszty przywołać te miłe chwile.

Nastał ten dzień. Dziś (czyt. w środę – 18.09.2019) przystępowałem do egzaminu praktycznego na kat. A (teoria dwa tygodnie wcześniej - tj. 04.09.2019). Jastrzębie Zdrój, godzina 7:00 - ja pojawiam się na parkingu przed WORDem. Chwilkę poczekałem i zaczęli się pojawiać pierwsi znajomi kandydaci.... Chwila rozmowy, aby zbić stres, Kto palił ten "nakarmił raka", a ja czułem, że stres jest, ale jakoś tak znośnie. O umówionej godzinie pojawił się egzaminator i Wszyscy udaliśmy się na plac egzaminacyjny. Tam kontrola dokumentów i omówienie manewrów. Pogoda była taka niezbyt (w nocy ponoć padało) - momentami wiatr i temperatura, która raczej nie nastrajała na jazdę (okolice 7 stopni), a jeszcze kątem oka zaobserwowałem, że moja karta egzaminacyjna jest na górze - morał.... pierwszy w kolejce = zimny motocykl (mein Gott).
Obsługa poszła (płyn chłodzący oraz światła pozycyjne).
Przeprowadzanie - z pozycji siedzącej, bo tak mi lepiej, przygotowanie do jazdy i jadziemy...
8 - pierwsza próba z podparciem na 2 czy 3 , bo troszkę szarpnęło, ale jest możliwość poprawki, więc .....
Drugie podejście zrobione dobrze.
Slalom wolny - tzw. odsiewacz...
Tu również z poprawką, również podparcie na pierwszym przejeździe przed ostatnią bramką...... Tu info od egzaminatora - poprawia Pan, ale oba przejazdy muszą być dobre i ......
Były.....
Slalom szybki - mierzona prędkość średnia między wjazdem i wyjazdem min. 30km/h....
Jakie było moje zaskoczenie, że pierwszy przejazd za mała prędkość... drugi przejazd już ok - więc kolejny element za mną....
Omijanie przeszkody: prawa/lewa strona - prędkość wjazdowa minimum 50 km/h - tu już bez poprawek oba przejazdy :)
Wzniesienie.... - gazu gazu i pojechał.... na hamowania.....
Hamowanie w wyznaczonym miejscu z prędkości 50km/h - jakoś się tego od kilku dni zacząłem obawiać - ale nie było zastrzeżeń, "że za daleko od linii pan stanął czy coś" - prawidłowo i jedziemy od drugiej strony na...
Hamowanie awaryjne - to kilka razy ćwiczyłem sobie na placyku (zresztą w zasadzie sam sobie wyznaczałem linię na której się będę zatrzymywał i hamowałem raz delikatniej, raz ostro).... bez zastrzeżeń......
Placyk zaliczony i czekamy na resztę.....
Kilku osobom się niestety nie powiodło - szkoda, bo były to osoby z "mojego" kursu (ośrodka szkolenia).
Po "przerobieniu wszystkich" chwilka przerwy na rozgrzanie, kawkę i egzaminator pojawia się ponownie. Zaprasza mnie na plac, gdzie na spokojnie mogłem się przygotować do jazdy miejskiej... Z panem "placowym" wymieniali żarówkę w jednym aucie egzaminacyjnym, a ja ubierałem ochraniacze, kamizelkę, rękawiczki i szybki paciorek też odmówić zdążyłem :)
Pojawili się i ... zakładanie kasku (WORDowskiego, ale pasował idealnie), podłączanie interkomu, mamy jechać - a Ja wołam, aby kluczyk do maszyny dali ;)
Z uśmiechem przynieśli kluczyki, przekręcamy zapłon, odblokowujemy "wyłącznik awaryjny" - rozruch i dawaj....
Jedziemy w miasto i stres jakoś odpuścił... Starałem się uważać na linię, przy przejściach, prędkość może nie była znaczna, ale temperatura i wiatr naprawdę sprawiały, że czasami powyżej 40km/h nie było komfortowo....
Strzeliłem może leciutkiego babolka w powrotnym wjeździe do WORD, ale niezbyt zrozumiałem, że egzaminator chciał abym wjechał przez wzniesienie - a ja w prawo przez placyk, jednak otrzymałem info, OK - niech Pan zawróci i ustawi motocykl przodem do wyjazdu i nawet nie wspomniał, że potraktował to jako błąd :)
Podczas "przesiadki" oraz zdejmowania całego "osprzętu" chwilka rozmowy i śmieszkowania (z Panem Januszem - placowym), który doskonale zdawał sobie sprawę, że "kulki chyba wymarzły, albo przewiało" :) ).
Egzamin zakończyłem z wynikiem POZYTYWNYM i mimo pierwszych "powtórek" jakoś nie "podcięło mi skrzydeł" ze stresu....
I takim sposobem zrobiłem sobie przedwczesny prezent urodzinowy i jeszcze przed 40 (dopiero w przyszłym roku) ;) pojawiła się literka A w PJ.
Chciałem również zaznaczyć, że wszelkie opisane "cuda" działy się przed "grandą korony", więc tym bardziej z perspektywy czasu cieszę się, że poszło pozytywnie za 1 razem.
Rozumiem i zdaję sobie sprawę, że jest to forum motocyklistów, ale dotychczasowe czekanie i "tłumaczenie sobie" a co jak nie zdam, a nie chce mi się znowu tego przerabiać - takie gadki tylko opóźniły zdanie prawka.
Tym sposobem jest komplecik w PJ i naprawdę ślicznie to się prezentuje.
:)


DL 650 UEL0 :roll: @ll Foto-tag: 26
SWDSCI
SCISWD

kaloryferarz
A+B+C
Posty: 1281
Rejestracja: 03 maja 2020, 21:19
Lokalizacja: okolice Krakowa

Re: Egzamin na PJ WORD - wasze wspomnienia

Post autor: kaloryferarz »

Ja zdawałem już kilka lat temu. Miałem już wtedy i pozwolenie na pojazdy uprzywilejowane, kat B oraz kategorię C. Kurs C+E też już był za mną. W zasadzie poszedłem lajtowo na egzamin. Pamiętam, że to już była mocna końcówka sezonu, jakiś październik czy coś. Przyszli wszyscy poubierani w kurtki, spodnie, rękawice, a ja sobie poszedłem lajtowo w bluzie :) Też jakoś rano, coś o 7. Ja pierdziele jak wymarzłem. Pamiętam, że na światłach przystawiałem sobie ręce do silnika żeby się ogrzać. Domarzłem jak cholera. Zdałem bez problemu. Egzaminujący zwrócił mi tylko raz uwagę żebym jeździł sprawnie :) Bo postanowiłem jeździć tak spokojnie jak to tylko możliwe.


Komar 2350 -> Shadow 500 -> Yamaha XJ6 Diversion -> DL 650 AL9 -> Burgman 400 -> Kymco AK550 Premium

Awatar użytkownika
Centrino
Administrator
Posty: 4953
Rejestracja: 30 wrz 2016, 17:55
Lokalizacja: DLU

Re: Egzamin na PJ WORD - wasze wspomnienia

Post autor: Centrino »

Mi egzamin jakoś tak łatwo poszedł. Było to kilka wiosen temu.
Zdawałem jakoś na początku wakacji?? Może przed, nie pamiętam. Było już w każdym razie ciepło.
Gościu, który "uczył" mnie jazdy powtarzał tylko aby na egzamin nie iść w ciuchach motocyklowych bo podobno egzaminatorzy nie przepadają za takim podejściem. Więc aby nie kusić losu poszedłem w dżinsach i koszulce.
Zdawałem teorię i praktykę w jeden dzień. Najpierw teoria (jakżeby inaczej). Weszliśmy całą grupą do sali, pan coś tam pogadał jak egzam wygląda i zaczęliśmy. Jak skończyłem i wstałem do wyjścia to wszyscy jakoś tak na mnie dziwnie popatrzyli. Byłem pierwszy, który skończył a reszta była chyba mnij więcej w połowie testów. Cóż, zależało mi to wykułem ;)
Placyk, już było nas troszkę mniej bo nie wszyscy przeszli teorię. Ile osób z kat A nie przeszło to nie wiem, gdyż egzam teoretyczny był w jednej sali dla A i B.
Byłem gdzieś w połowie stawki, do mnie odpadł jeden ludzik. Później okazało się, że dwóch, gdyż jeden z ludzików mówił, że zdał ale słuch po nim zaginął i po placyku już na jazdę miejską się nie stawił. Jak przyszła moja kolej i już adrenalina wydzielała się w olbrzymiej ilości to egzaminator sprowadził mnie na ziemię i stwierdził, że robi godzinkę przerwy na obiadek.
Także po przerwie startowałem pierwszy. Placek bez problemu.
Później czekanie na jeszcze kilka osób (kolejna odpadła) i w miasto. Na mieście przede mną odleciała jeszcze jedna osoba. Nie wiem jak teraz ale za moich czasów na egzamin były przygotowane 2 trasy. Były one znane wszystkim i ogólnie dostępne. Także tutaj niespodzianek nie było ale jeden manewr musiałem powtórzyć. Powtórzyłem (był to skręt w lewo) ale przejechałem go ponownie tak samo. Jak się egzaminator pytał czy wiem co źle zrobiłem to powiedziałem, że tak, że nie stałem przy lewej krawędzi podczas manewru (droga jednokierunkowa) ale była tam duża kałuża i nie widziałem potrzeby stawiania nogi w kałużę. Egzaminator kiwnął głową i dał pozytywny wynik (tutaj nie napiszę testu bo to w aktualnej sytuacji trochę nie takt).

Także egzamin dla mnie przeszedł bardzo lajtowo.


JAWA 350TS -> BMW F650 -> DL650 AK8 -> DL1050XT

Części, akcesoria motocyklowe https://dlmoto.pl/

Awatar użytkownika
KroQ
A+B
Posty: 523
Rejestracja: 16 lip 2020, 05:57
Lokalizacja: R@dlin

Re: Egzamin na PJ WORD - wasze wspomnienia

Post autor: KroQ »

Obecnie nie ma już jawnych tras egzaminacyjnych oraz mają coś zmienić w przepisie dotyczącym pojazdów na kat. A2 (aby więcej modeli było dostępnych do egzaminu). Co do ubioru - kiedyś takie opinie często się słyszało @Centrino, a dziś w necie i dobie dostępności 125 oraz "wielośladowców" na kat. B - to chyba mniej. Jako ciekawostkę powiem, że jak zdawałem w zeszłym roku, to był przymus posiadania na egzaminie rękawic motocyklowych, buty twarda podeszwa sznurowane lub motocyklowe (zapinki) i kurtka zapinana z długim rękawem. Teraz w dobie korony - to dochodzi kask i smartfon, aby było możliwe zrealizowanie łączności (takie info dostałem jak niedawno odnawiałem kurs okresowy na ciężarówki w ośrodku szkolenia) - więc jak widać korona nieźle namieszała w wielu dziedzinach ;)

ps Ja miałem tylko rękawice moto, kask na kursie z ośrodka, na egzaminie z WORD + "mycka" z siateczki i ochraniacze na rzep


DL 650 UEL0 :roll: @ll Foto-tag: 26
SWDSCI
SCISWD

Graffy
A2
Posty: 221
Rejestracja: 06 gru 2018, 09:33
Lokalizacja: Poznań (okolice)

Re: Egzamin na PJ WORD - wasze wspomnienia

Post autor: Graffy »

Ja zdawałem dwa lata temu, najpierw teoria, później praktyka.
To była szybka decyzja, w maju kupiłem 125tkę, wrzesień zapisałem się na kurs.
Swoje lata już mam ale w życiu się tak nie stresowałem jak na teorii, wyszedłem z sali i nie byłem pewien czy zdałem :)
W listopadzie praktyka, jeden z ostatnich terminów w Poznaniu.
Egzamin zdawałem w swoim stroju, z WORDu dostałem tylko kamizelkę i słuchawkę.
Poszedłem jako drugi, nawet lepiej - mniej czasu na stresowanie.
Plac bez problemu, na mieście dojeżdżając do ronda nie zrozumiałem polecenia, stoimy za samochodami.
Podczas nauki kazali zwrócić na siebie uwagę egzaminatorowi w takiej sytuacji, więc macham łapami jak głupi ale brak odzewu.
Widzę, że ma włączony "migacz" w lewo, więc ustawiam się do skrętu.
Po skończonym egzaminie zostałem poinformowany, że miałem zawrócić na rondzie i wracać do WORDu.
Miał dla mnie krótszą trasę a tak musiałem jechać dłużej :)
Na szczęście obyło się bez konsekwencji, miny reszty ekipy czekającej na egzamin bezcenne.
Dobrze, że bylem jako jeden z pierwszych...


DL650 AK7

Awatar użytkownika
PiotrEm
A+B+C
Posty: 1780
Rejestracja: 25 kwie 2020, 23:14
Lokalizacja: Warszawa

Re: Egzamin na PJ WORD - wasze wspomnienia

Post autor: PiotrEm »

Ja zdawałem AB w 1988 (w styczniu, zima).
Na teoretycznym z kat. A było 8 dodatkowych pytań.
A placyk wyglądał tak:
instruktor stoi po lewej i trzyma uruchomiony motocykl za sprzęgło. Podchodzisz z prawej, siadasz, przejmujesz sprzęgło, ruszasz, wykonujesz ósemkę dwa razy wystawiając ręce, podjeżdżasz do instruktora i oddajesz mu motocykl na jedynce nie gasząc silnika. Koniec egzaminu. Zdane, miasta nie ma.

A o co chodzi z tym sprzęgłem? WSK miała popsutą skrzynię, chodził tylko 1 i 2 bieg, a oblać można było za podparcie się nogą i za zaduszenie motocykla podczas ruszania i hamowania. Jeżeli chodzi o szkolenie praktyczne, to sami ujeżdżaliśmy tę WSKę na placyku, bez instruktora. Szkolenie na moto miało wymiar 8h i raczej wszyscy wyczerpywali te godziny, ale nikt tego nie pilnował. Trafił się w mojej grupie kandydat, który nie miał pojęcia o motocyklu, ale tak jak wszyscy, robił AB. Na egzaminie pierwszy raz w życiu usiadł na motocyklu. Aha, to ważne: placyk był mały, przy budynku. Jak ruszył (strzelił ze sprzęgła), to mało nie staranował ludzi, którzy stali pod budynkiem, zdążyli uskoczyć na boki, a koleś uderzył w ścianę i oblał egzamin. Od tamtej pory instruktor wymagał wyjeżdżenia przynajmniej 1h na motocyklu. Weźcie poprawkę na to, że to był PRL i że istniało domniemanie, że młodzież z liceum/technikum przychodziła po papierek, a nie po naukę. Ja np. samochodem wyjechałem od razu na miasto, rodzice nie mieli samochodu, kolega wytłumaczył mi, o co chodzi z tymi pedałami, widziałem też wcześniej taksówkarza i szofera autobusu w pracy. Pierwsza w życiu jazda to była "jazda". Jadę przez miasto i w pewnym momencie podchmielony instruktor każe skręcić w lewo. Z przeciwka leci ciężarówka, a ja skręcam. Instruktor błyskawicznie wytrzeźwiał, zahamował i zapytał, czy ja nie umiem jeździć. Powiedziałem, że nie umiem. Kontynuowaliśmy jazdę po mieście, ale jeszcze bardziej bocznymi uliczkami i instruktor starał się nie przysypiać.

Potem prawko A leżało prawie 25 lat w szufladzie, dopiero jak przesiadałem się ze skutera na motocykl, poszedłem na normalne doszkalanie, ale o tym już gdzieś pisałem, jak nie tu, to może na forum.motocyklistów.pl?).


Czarny DL650XT M0 na Au-felgach

pyra
A+B
Posty: 735
Rejestracja: 07 lis 2017, 06:43

Re: Egzamin na PJ WORD - wasze wspomnienia

Post autor: pyra »

:lol: u nas podobnie- zakleszczona 1, z tym że jezdził jeden ,a cała klasa zdała, no i parę lat wcześniej.
Z tym ze lekcje-jazdy mieliśmy bez ograniczeń, wszyscy chętni, smigali że hej.
A ha, egzamin był w szkole, nikt nawet nie słyszał o WORDzie :lol:


Szerszeń DL 650A L7 - to już historia

Awatar użytkownika
KroQ
A+B
Posty: 523
Rejestracja: 16 lip 2020, 05:57
Lokalizacja: R@dlin

Re: Egzamin na PJ WORD - wasze wspomnienia

Post autor: KroQ »

pyra pisze::lol: u nas podobnie- zakleszczona 1, z tym że jezdził jeden ,a cała klasa zdała, no i parę lat wcześniej.
Z tym ze lekcje-jazdy mieliśmy bez ograniczeń, wszyscy chętni, smigali że hej.
A ha, egzamin był w szkole, nikt nawet nie słyszał o WORDzie :lol:
Aż przypomina mi się szkolny egzamin na kartę rowerową, czy motorowerową.
Motorowerowa zdawana na Jawce 50 (zwanej pieszczotliwie Kaczką) - gasła mi i szarpała, ale policjant mnie i tak przepuścił.... Ufff... Ale czasy to były fajne ;) (pierwsze stresy i sukcesy)
Oczywiście jeśli Ktoś nie miał "moplika" to nie miał się na czym nauczyć, ale...
:)


DL 650 UEL0 :roll: @ll Foto-tag: 26
SWDSCI
SCISWD

karacz
A
Posty: 402
Rejestracja: 14 sie 2019, 17:40
Lokalizacja: WLKP

Re: Egzamin na PJ WORD - wasze wspomnienia

Post autor: karacz »

Egzamin teoretyczny zdany bez błędów, później 2 tyg upałów i czekania na praktyczny, w dniu egzaminu oczywiście deszcz i mocny wiatr. Byłem ubrany w pełen strój motocyklowy, a Pan egzaminator powiedział tylko, żebym się śpieszył, żebyśmy zdążyli przed największą ulewą. 25min na placu, potem na mieście 15 min no i pozytywny. Straszyli, że moto w wordzie to paździerz, a egzemplarzem egzaminacyjnym chyba lepiej mi się jezdziło niż podczas kursu :)



haqqax
A2
Posty: 237
Rejestracja: 05 sie 2019, 17:48

Re: Egzamin na PJ WORD - wasze wspomnienia

Post autor: haqqax »

Ja zdawałem 3 razy :(

Samochodem jeździć nie lubię, motocyklami nigdy się nie interesowałem, zero wiedzy i doświadczenia. Przeczytałem gdzieś w necie, że na 125 ccm można jeździć z prawkiem na kategorie B i stwierdziłem, że kupię, nauczę się jeździć i na wakacjach gdzieś w Azji będę mógł wypożyczać skuter (niby bez prawka nielegalne, ale wypożyczalnie przymykają oko a policja akceptuje łapówki)

Kupiłem moto i strój (koledzy mi uświadomili, że strój będzie niezbędny), zamówiłem dostawę moto na wieś i zacząłem ćwiczyć zmiany biegów, żeby wrócić do Warszawy do domu. To było pod koniec wakacji. Pierwsze jazdy to był trochę hardcore - brak ABS, blokada koła, brak umiejętności zbijania biegów przed światłami. Na początku starałem się wyjeżdżać z Warszawy i wjeżdzać do miasta bladym świtem by uniknąć ruchu, potem się ośmieliłem, ale każda jazda to był stres i wielokrotnie żałowałem, że nie kupiłem skutera.

Nadeszła zima. Doczytałem o konsekwencjach braku ubezpieczenia przy jeździe bez uprawnień, więc plan wypożyczenia moto na wakacjach się rozwiał. Obejrzałem pare filmików o podróżach na moto i pomyślałem, że można by zrobić prawko na A. Zrobiłem ze 3 testy probne z teorii w necie i nie przeszedłem żadnego. Stwierdziłem, że sam się przygotuję do teorii i jeśli zdam, to wiosną robię kurs. Nie było nic za darmo do przygotowania z teorii, więc ściągnąłem baze wszystkich pytań z jakiegoś serwisu rządowego, władowałem to do Anki (taka aplikacja do nauki) i zacząłem to przerabiać codziennie. Anki wylicza które pytania Ci zadawać i kiedy, tak żebyś znał odpowiedź na wszystkie i niczego nie zapomniał. Gdy zbliżyłem się do końca zestawu, wyrobiłem PKK i zapisałem się na egzamin z teorii. Oczywiście egzamin zdany na 100% i mógłbym go wtedy zdać jeszcze parę razy z tym samym rezultatem, bo znałem wtedy poprawną odpowiedź na wszystkie możliwe pytania z bazy.

Po zdanej teorii zapisałem sie kurs i niecierpliwie czekałem na wiosnę.

Z kursu mam bardzo pozytywne wsponienia - instruktorzy to była pełna profeska a mnie wręcz relaksowało wykonywanie tych wszystkich ćwiczeń, mimo że wcale mi na początku nie wychodziły. Po kursie wiedziałem, że umiejętności za małe, żeby zdać, ale egzamin nie był jakoś dużo droższy niż dotakowe zajęcia, więc poszedłem zobaczyć jak to wygląda. Stress taki, że kolana i ręce mi się trzęsły. Poległem na slalomie szybkim przy pierwszej próbie - obalony pachołek, ale nawet proste ćwiczenia w stresie wychodziły słabo.

Jazdy dodatkowe - instruktor zgadł, na czym oblałem i że tro go wkurza, bo znaczy że nie słuchałem rad podczas szkolenia - pierwsza próba ostrożnie, nie starać się zmieścić w czasie, poćwiczyć. Druga próba pierwszy przejazd też ostrożnie, dopiero przy drugim ogień by zmieścić się w czasie.
Proste ćwiczenia podszlifowałem - ósemki i slalom wolny na jedynce i dwójce ze sprzęgłem i bez, dowolną ilość razy, lewą i prawą ręką - żeby był margines na stres.

Drugi egzamin - stosuję strategię, że pierwsza próba treningowo i mega ostrożnie, druga żeby zdać. Plac przeszedłem, ale miasto znów taki stress, że nie wiedziałem gdzie jestem. Przy zawracaniu przejechałem ciągłą, koniec egzaminu. W samochodzie rozmowa z egzaminatorem - powiedział że moja kunktatorska strategia była irytująca i jego zdaniem podejmowanie prawdziwej próby dopiero na końcu to trochę stawianie wszystkiego na jedną kartę.

W mojej szkole jazdy w mieście były z instruktorem jako plecakiem, co sprawiało, że podczas egzaminu byłem zdezorientowany słuchawką i samochodem za plecami i stylem w jaki są podawane instrukcje. Wziąłem jazdy na mieście w innej szkole i to bardzo mi pomogło. Instruktor zaczął od wyjaśnienia zasad zawracania na rysunkach a potem przeczołgał mnie przez wszystkie manewry na mieście, komentując każdą operację, a wszystkie uwagi naprawdę mi się później przydały.

Przed egzaminem wpadłem jeszcze na godzinkę do szkoły, żeby sie oswoić z geometria MT-07 (mialem 125-kę czoperka). Placyk w tamtym czasie to już był luzik (po kazdym niezdanym egzaminie i doszkalaniu byl widoczny postęp), ruszylismy na miasto. Egzaminator przeczołgał mnie przez wszystko możliwe, trasa była długa, zawracałem wielokrotnie, było awaryjne hamowanie zrealizowane na mieście (mniej uczęszczana droga), zwiedziliśmy całą okolicę Odlewniczej. Miał jedną uwagę - trochę zbyt śmiała zmiana pasa na rondzie ze zbyt mało wyraźnym obróceniem głowy przy zerknięciu w tył, ale że było zgodnie z przepisami, wynik pozytywny.

Z wrażenia z WORD-a wyszedłem w ich kamizelce i musiałem wracać by oddać im sprzęt :)


Daelim Daystar ==> Suzuki DL650 XAL2018

ODPOWIEDZ

Wróć do „Tematy ogólne”