Dzięki Panowie za dobre słowa, miło słyszeć naprawdę. Niestety, odkąd jeżdżę miałem patologię taką, że albo sprzęt musiał być kupiony we wzorowym stanie, albo starałem się go do takiego doprowadzić. W V-Stromach to bardziej szło w wyposażenie niż jakieś grubsze prace, no poza litrem który miał i kosz, magneto, spaprane moim zdaniem mapy zapłonowe do poprawki PowerCommanderem (miesiąc jeździłem z laptopem w kufrze poprawiając dawki). 650 takich przypadłości nie ma i m.in. dlatego do niej wróciłem.
Niestety, takie podejście na przestrzeni kilkunastu lat kosztowało raczej dużo kasy i nerwów. Wcale nie jestem dumny z tego że miałem kilkanaście motocykli - logiki w tym brak. Tyle tylko, że co poznałem, technicznie, mechanicznie i pojeździłem to moje. A na każdym zrobiłem przynajmniej kilka tys., max chyba ok 40 tys.km. Poniżej postanowiłem Wam pokazać skalę patologii na przestrzeni lat

Oczywiście, część miałem równolegle - np. XF650, WR450 i DLa. Czy Skuter Aprilia 200 którym natłukłem 40kkm w 2 lata jeżdżąc do pracy równolegle z Afryką tą czerwoną chyba. Po tym co poniżej, były już tylko DeeLe
Pierwszy motocykl pt. "Pomyłka"
Pierwszy trampek, oj nie był to sprzęt w idealnym stanie ale dzięki niemu na parę lat zostałem w świecie transalpowym:
Pierwsza Afryka, pierwsze wyjazdy za miedzę. AT zawsze była moim marzeniem, z czasem jednak trochę mi przeszło:
Skuterek którym dużo jeździłem do pracy, nawet we dwoje w Bieszczady ze średnią 80 a na serpentynach nie rozpędzał się powyżej 45kmh

Tu chyba w Lutowiskach:
Przelotnie Trampek 650 na 1 sezon:
Afryka, która z różnych powodów była u mnie bardzo krótko:
Trampek na którym najdłużej jeździłem, tu pod Asyżem o ile pamiętam:
Z czasem dostał zawieszenie przód i tył z Afryki, sympatycznie jeździł:
Fazer, moja chwilowa fantazja że zostanę szosowcem i polubię rzędowy 4-cylindrowy silnik. Wytrzymałem pół roku
Pierwszy mój DL - uwielbiałem go i od niego zaczęła się w 2015 moja przygoda z V-Stromami, która trwa do dziś:
XF650 - obok DLa służył do wypadów na szutry, sympatyczny i bardzo niedoceniany motocykl:
Chwilowa koncepcja sentymentalnego powrotu do trampka, obok DLa:
WR450F - po sprzedaży pierwszego DLa pomyślałem że czas mocno w teren, to był jednak sprzęt za mocny i wymagający. Z czasem była obok DLa AL2.
XT600Z 1VJ - jakoś rok przed WR chyba u mnie była, na niej nauczyłem się jeździć w terenie, była razem z pierwszą K5. To była wspaniała, klasyczna maszyna.
To chyba wszystko, lub prawie wszystko

Później zostałem z DLami tylko o których na początku. Ot taka historia silnego uzależnienia, mimo wielu doświadczeń nie polecam takiej drogi

Teraz patrzę na to tak, że mogłem dużo więcej zwiedzić i pojeździć dalej zamiast co chwila zmieniać, dokupować, miotać się itp. Ale to przeszłość, zostanie w pamięci.
Co do DL1000 - tak, faktycznie sprzęt był w świetnym jak na 15-letniego litra stanie. Człowiek który go kupował stwierdził przy targowaniu, że był pewien że względem zdjęć z ogłoszenia będzie miał ileś punktów, żeby się przyczepić. A jak stwierdził...no nie ma się czego czepić. Ceny nie opuściłem, ale dodałem mu wszystko co mogłem z wyposażenia.
I faktem jest, że w kategorii - brutalna moc, kopyto to bardzo fajny motocykl. Trzeba lubić dość chamski silnik. Ja całość sprowadzę do takiego stwierdzenia: DL1000 sprawiał mi realnie frajdę w jeździe od 120km/h w górę. Im wolniej, tym bardziej kipskie wyważenie i masa dawały znać o sobie choć jeździłem sobie i w zeszłym roku 9 tys zrobiłem. DL650 sprawia mi frajdę w zakresie 0-140km/h i ten zakres w zasadzie wyczerpuje moje potrzeby, a że jadąc 100 na 6 biegu jak odwinę nie ma tego rwania jak w litrze - z tym mogę jakoś żyć. W 650 frajda nie polega na atomowym momencie obrotowym ale na tym że jak się go pokręci po obrotach, to dzięki dobremu wyważeniu bez problemu i wysiłku szlifuję buty na zakrętach

W zamian też, w 650, szutry mi nie straszne, jeżdżę ogólnie nieco wolniej i bezpieczniej. Do roboty mam 80km w jedną stronę, toteż spalanie litra na poziomie 7/100 było dla mnie dużo mniej fajne od 5/100 w 650. Niemniej, jeśli będę w przyszłości myślał o nowszym DL - po 2017, to przyjrzę się litrowi który podobno jest zupełnie innym motocyklem w prowadzeniu i spalaniu od pierwszego modelu. Mapy wtrysku i inne rzeczy ponoć zostały dopracowane.
Ale... żonę mam jedną i tą samą przez ten czas, mimo tych wszystkich motocykli

i to w tym wszystkim jest pewnie sukces, bo już nie mogła patrzeć na nowe sprzęty w garażu
Pozdrawiam i zdrowia wszystkim życzę!
zimny
Moje ex V-Stromy: 650K5, 650AL2,1000K4, 650K5,1000 AL8 -> a teraz ponownie Mniejszość Niemiecka - F800GS ADV.